Słowo redaktora:
Rok jubileuszy w cieniu Katynia
Prezydent RP Lech Kaczyński (ur. 1949 r.) nie żyje. Zginął 10
kwietnia 2010 r. razem z żoną Marią Kaczyńską w katastrofie lotniczej
w Smoleńsku.
Prezydent prof. Lech Kaczyński, wraz z delegacją, leciał do
Katynia, gdzie z przedstawicielami Rodzin Katyńskich, a także
parlamentarzystami, duchownymi, kombatantami, żołnierzami i generalicją miał
złożyć hołd Polakom zamordowanym przed 70 laty przez NKWD. W katastrofie życie
straciło kilkadziesiąt najważniejszych osób w państwie, w tym ostatni Prezydent
RP na Uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Pokój Ich Duszom. Cześć Ich pamięci.
„Zginął Prezydent Rzeczpospolitej Lech Kaczyński, który całe
życie poświęcił walce o prawdę i pamięć. Zginął wielki polski patriota. Dzięki
niemu cały świat dowiedział się po sześćdziesięciu latach czym naprawdę było
Powstanie Warszawskie. Dziś ofiarą swojego życia całemu światu po
siedemdziesięciu latach pokazał czym dla Polski był Katyń. Był najbardziej
niedocenianym politykiem w naszej historii. Pan Bóg zabrał go do siebie w takim
miejscu i w taki sposób, aby wartości, o które walczył i za które zginął,
wreszcie do nas dotarły. Jakie życie taka śmierć.”
„Lech Kaczyński wykuwał w sercach Polaków miłość do Ojczyzny
i Rodziny. Nasze serca twardsze były niż stal. A nawet, gdy kruszały nieco,
hartowali je ci, dla których ani Ojczyzna, ani Rodzina nie stanowiły wartości.
Musiał odejść, aby wycisnąć z naszych oczu łzy, które te zatwardziałe serca
kruszą dziś bólem wyrzutów sumienia. Zatroszczmy się, aby ofiara Jego życia nie
była tylko promykiem słońca, które przebiło się na chwilę przez skute lodem
serca. Niech stanie się Wiosna Polaków, która kiedyś przyniosła nam zwycięstwo,
ludziom nadzieję, a Ojczyźnie na chwilę pozwoliła złapać oddech, wyłaniając Ją
z morza przeciętności.”
To nie tak miało być. To nie tak miało rozpoczynać się słowo
redaktora do „Głosu Ziemi Urzędowskiej” 2010, napisane i wykończone ostatecznie
już w piątek 9 kwietnia. Nazajutrz, w sobotę rano miałem go wysłać do redakcji,
jednak to co stało się dnia następnego, 10 kwietnia, sprawiło, że wszyscy
Polacy, cała Polska i cały świat zamarli, a normalne życie się zatrzymało. Wieść
o katastrofie wszystkim nam wstrzymała oddech, wprawiła w osłupienie,
niedowierzanie, zadumę, skłaniała do milczenia i modlitwy.
W obliczu niewyobrażalnej narodowej tragedii, na drugi
zupełnie plan zeszły, jakże nam drogie, lokalne urzędowskie sprawy i rocznice.
Przez wiele dni nie byłem w stanie czegokolwiek napisać, gdyż żadne słowa
i komentarze w najmniejszym stopniu nie oddadzą naszych uczuć bólu i smutku, nie
opiszą dramatu i straty, jaką poniósł Polski Naród w tak symbolicznym, świętym,
mistycznym, lub, jak niektórzy mówią, przeklętym miejscu – na ziemi smoleńskiej
i katyńskiej.
Niech więc jedyną refleksją, kanwą do przemyśleń,
przesłaniem, będą słowa i treść dwóch cytowanych wyżej sms-ów, jakie otrzymałem
za pośrednictwem jednego z naszych urzędowskich rodaków, członka zarządu
Towarzystwa, od posła na Sejm RP Zbigniewa Girzyńskiego.
Redakcja „Głosu Ziemi Urzędowskiej”, członkowie Towarzystwa
Ziemi Urzędowskiej, władze gminy Urzędów oraz cała nasza społeczność składają
hołd wszystkim ofiarom katastrofy, wielkim patriotom i bohaterom, poległym na
służbie Ojczyzny.
*
Łatwo zauważyć, że obecny numer „Głosu Ziemi Urzędowskiej”
2010, jest znacznie obszerniejszy i bogatszy graficznie niż poprzednie wydania.
Nie jest to jednak kwestia przypadku i obserwowanej w ostatnich latach tendencji
do zwiększania objętości treściowej czasopisma, lecz wynik świadomej decyzji. To
numer specjalny, świąteczny i jubileuszowy, w pewnym stopniu nawiązujący do
edycji z roku 2000. W ten sposób pragniemy uczcić kilka bardzo ważnych rocznic
i wydarzeń z dziejów Urzędowa i gminy urzędowskiej. W ostatnich latach mamy
jakoś szczęście do jubileuszy. Dokładnie pięć lat minęło od obchodów 600-lecia
lokacji Urzędowa, rok 2007 wyznaczał dwudziestolecie istnienia „Głosu Ziemi
Urzędowskiej”, zaś rok 2009 to czas ukazania się dwudziestego numeru tego
czasopisma. Jednak szczególną datę stanowi rok bieżący – 2010, w którym mamy
szczęście świętować 25-lecie istnienia Towarzystwa Ziemi Urzędowskiej, jedynej
jak dotąd w dziejach Urzędowa tego typu organizacji społeczno-kulturalnej. Jej
powstanie przed ćwierćwieczem i prężny do dzisiaj rozwój, umożliwiły założenie
i wydawanie „Głosu Ziemi Urzędowskiej”, który stanowi wspaniałą reklamę
i wizytówkę miejscowości oraz niezatarty, utrwalony na zawsze dowód aktywności
jej mieszkańców i osób z nią związanych. Można sobie jedynie życzyć, aby
w przyszłości nie była to aktywność osób i środowisk tylko elitarnych.
Zarówno Towarzystwo, jak i „Głos”, na którym, jak pisze niżej
Tadeusz Surdacki, wychowało się całe pokolenie urzędowian, to prawdziwi,
skuteczni propagatorzy i ambasadorowie ziemi urzędowskiej. Miło mi było słyszeć,
gdy 31 marca bieżącego roku wybitny znawca regionalizmu o. prof. Leon Dyczewski,
którego artykuł w obecnym numerze drukujemy, w rozmowie ze znanym socjologiem
ks. prof. Januszem Mariańskim, stwierdził, że „Głos Ziemi Urzędowskiej” to
najlepsze tego typu czasopismo na Lubelszczyźnie. Takie opinie tylko podnoszą na
duchu i mobilizują do dalszych działań. Dlatego w tym miejscu dziękuję wszystkim
członkom Komitetu Redakcyjnego za wzorową, aktywną współpracę, pisanie na
bieżąco tekstów, życząc im dalszego natchnienia w ubogacaniu naszego wspólnego
dzieła. Jest to zespół stosunkowo młody, rokujący dużą nadzieję na przyszłość.
Rok 2010 to czas i powód do świętowania podwójnego
jubileuszu. O ile pierwszy, dotyczący Towarzystwa ma charakter lokalny
i bardziej kulturowy, to druga rocznica związana z dwudziestoleciem wprowadzenia
reform samorządu terytorialnego posiada wymiar ogólnopaństwowy
i polityczno-społeczny. Reformy samorządowe, wprowadzone w życie po upadku
komunizmu zmieniły sposób wyboru i sprawowania władzy lokalnej w całym kraju,
również w Urzędowie. Niewątpliwie zaktywizowały one lokalne społeczności, dając
im większą autonomię i możność wpływania na bieg wydarzeń w małych ojczyznach.
Nowo tworzone struktury samorządów miejskich i gminnych, zapewniające
mieszkańcom większą niezależność i wolność rozwijania różnych inicjatyw
społecznych, przyczyniły się również do zdecydowanego rozwoju ruchu
regionalnego. Uwidocznił się on w masowym tworzeniu nowych towarzystw
regionalnych, jak i przyspieszeniu dynamiki rozwoju starych, już istniejących,
lecz działających w cieniu cenzury i innych ograniczeń. Można powiedzieć, że
recepcja reform samorządowych i towarzysząca im aktywizacja obywatelska
społeczeństwa tworzyły sprzyjającą atmosferę do prospołecznych i prokulturowych
postaw i działań ludności, nieodzownych przy podejmowaniu działań
regionalistycznych i tworzeniu towarzystw. W praktyce, jak we wzorowy sposób ma
to miejsce w Urzędowie, funkcjonowanie lokalnej władzy i społecznych towarzystw
oparte jest na wzajemnej współpracy i pomocy. Łączy nas wspólna strategia i ten
sam cel działania, którym jest wszechstronny rozwój naszej miejscowości i gminy
oraz dążenie do lepszego zaspokojenia potrzeb i aspiracji, nie tylko
materialnych, jej mieszkańców. O ile działalność organów samorządowych, wójta,
Rady Gminy i personelu urzędniczo-administracyjnego mają charakter praktyczny,
to działalność Towarzystwa posiada wymiar konsultacyjno-doradczy,
kulturalno-społeczny i propagujący. Gdy więc jubileusz obu instytucji wypadł
w tym roku, postanowiliśmy go połączyć i świętować jego obchody razem, wspólnymi
siłami w dniach 28–31 maja 2010 r.
Obchodzone rocznice miały duży wpływ na zawartość treściową,
dobór materiałów i kompozycję wewnętrzną tegorocznego wydania „Głosu Ziemi
Urzędowskiej”. Jubileuszowi Towarzystwa poświęcone są teksty nestorów tejże
organizacji, od początku z nią związanych, tj.: refleksyjno-wspomnieniowy szkic
Tadeusza Surdackiego i homilia ks. Aleksandra Bacy. Kazanie byłego proboszcza
naszej parafii, wygłoszone na okoliczność powstania Towarzystwa Ziemi
Urzędowskiej 12 maja 1985 r. w kościele parafialnym, można potraktować jako
nieprzemijające przesłanie na co najmniej następne dwudziestopięciolecie
działalności urzędowskich społeczników i patriotów – nie waham się tak określić
tych co dają coś z siebie małej ojczyźnie. Znakomitym tłem, umożliwiającym
poznanie wartości i sensu ruchu regionalnego, towarzystw i wydawnictw
regionalnych jest ekskluzywny tekst przemówienia ojca prof. Leona Dyczewskiego
wygłoszonego w ubiegłym roku w Nałęczowie na 100-lecie ruchu regionalnego na
Lubelszczyźnie, do którego nawiązuje także krótki komunikat piszącego te słowa.
Z kolei jubileuszowa problematyka samorządu terytorialnego w gminie Urzędów
znalazła swój wyraz w artykule jej zarządcy, wójta Jana Woźniaka, natomiast
historyczne uwarunkowania ustroju dawnego Urzędowa przedstawia artykuł
o korzeniach samorządu w naszym mieście. Z obchodami rocznicy samorządu dobrze
koresponduje relacja z ubiegłorocznej konferencji naukowej na temat
parlamentaryzmu szlacheckiego, nie przypadkowo odbytej w naszej miejscowości.
Oprócz lokalnych rocznic urzędowskich na rok 2010 – sam
w sobie jubileuszowy, bo kończący pierwsze dziesięciolecie trzeciego milenium –
przypada kilka innych okrągłych, wielkich dla polskiego narodu, dat
historycznych. Obie dotyczą bolesnych do dziś stosunków polsko-rosyjskich, obie
też znalazły odbicie na łamach naszego periodyku, a to dlatego, że zarówno
w wojnie polsko-sowieckiej sprzed dziewięćdziesięciu lat, jak i w dokonanej
siedemdziesiąt lat temu zbrodni katyńskiej bohaterski lub tragiczny udział brali
nasi urzędowscy rodacy.
Warto również wspomnieć o jeszcze jednej prawie rocznicowej
dacie. Otóż w 1991 r. nasza krajanka z Bęczyna, Renata Surdacka, przekroczyła
bramę kontemplacyjnego klasztoru karmelitanek bosych w Kielcach, stając się
odtąd siostrą Renatą Marią. Z uwagi na formułę zgromadzenia, któremu się
poświęciła, do dziś nie odwiedziła swojego rodzinnego domu ani rodzinnej
miejscowości. Spisaną relację i refleksję ze spotkania i rozmowy z siostrą
Renatą, widzianą i słuchaną zza klasztornych krat, można traktować jako
jubileuszową oraz podziękowanie za jej dwudziestoletnią służbę Bogu oraz
modlitwę za nas wszystkich.
W rubryce historycznej warto zwrócić uwagę na artykuły pięciu
profesorów UMCS-u i KUL-u: Henryka Gmiterka, Bronisława Mikulca, Zbigniewa
Zaporowskiego, Piotra Pawła Gacha i niżej podpisanego. A dochodzi jeszcze
wspomniany wyżej prof. L. Dyczewski. Gotowość publikowania wyników swoich prac
naukowych w „Głosie” na pewno dowartościowuje czasopismo i podnosi jego
merytoryczny poziom. Godna szczególnej uwagi jest relacja H. Gmiterka, ukazująca
jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach Urzędowa, kilkumiesięczny pobyt
w naszym mieście na przełomie 1572 i 1573 r. posła czeskiego Wilhelma z Rożemberka,
wysłanego przez cesarza Maksymiliana II, agitującego za wyborem arcyksięcia
habsburskiego Ernesta na tron polski. Równie wysokie walory faktograficzne
i naukowe posiada artykuł o poczcie i instytucjach urzędowskich w XIX wieku.
Dział wspomnieniowy otwiera oczekiwana i planowana od dawna
publikacja fragmentów pamiętnika Dominika Wośki. Bezcenne walory poznawcze
posiadają również teksty o zwyczajach odpustowych oraz wspomnienia szkolne
innego kronikarza i rejestratora życia codziennego w przedwojennym Urzędowie,
Kazimierza Cieślickiego. Ten ostatni, również wielki pasjonat archeologii
i kolekcjoner zabytków kultury materialnej, doczekał się w końcu szerszego
opracowania biograficznego. W dziale wspomnień znajduje się również kontynuacja
zaplanowanych na kilka kolejnych lat moich relacji o spotkanych przeze mnie
sławnych ludziach – tym razem o prof. Gabriele De Rosa.
Z działu życiorysów znanych ludzi warto zaanonsować także
sylwetkę ks. Antoniego Feręzewicza, która rozpoczyna cykl prezentacji
proboszczów urzędowskich w XX wieku, autorstwa jednego z nich – ks. Aleksandra
Bacy.
Bogata jest reaktywowana w ubiegłym roku rubryka poświęcona
podróżom dalekim i bliskim. Otwierają ją reportaże z wojaży bałkańskich dwóch
autorów, których dzieli różnica dwu generacji życia, jak i zupełnie inny cel
odbytych podróży – w jednym wypadku turystyczny, w drugim religijny. Autorowi
pielgrzymki do sanktuarium w Medjugorie, Lucjanowi Kochanowskiemu, należą się
gorące podziękowania za dziesięcioletni cykl sentymentalnych wspomnień o życiu
ziemiańskiego dworu w okresie II Rzeczypospolitej. Mamy nadzieję, że obecny jego
tekst nie jest ostatnim. Tak jak urzędowianie pielgrzymują do dalekich miejsc
w kraju i za granicą, tak obcy wierni nawiedzają nasze małe sanktuarium św.
Otylii. Niektórzy nawet brali w nim śluby, inni przez dziesięciolecia, a nawet
wieki przybywali tłumnie z okolicznych wiosek do urzędowskiej patronki od bólu
oczu i głowy w celach zdrowotnych i kultowych. O tych wszystkich, którzy czcili
i czczą orędowniczkę naszej parafii, można przeczytać w dwu kolejnych
artykułach, z których jeden, Justyny Gajewskiej, stanowi kompendium jej pracy
dyplomowej z kulturoznawstwa.
I na koniec pozostała ostatnia rubryka, która
w przeciwieństwie do wcześniejszych, najlepiej gdyby pozostała pusta. Ale
niestety w tym roku obrodziła ona wyjątkowo smutnym bogactwem. Na zawsze odeszło
od nas kilkoro działaczy i członków Towarzystwa, ludzi na złe i dobre związanych
z ziemią urzędowską. Odejście śp. mgr. inż. Stefana Rolli, śp. lekarzy Wiesława
Pękalskiego i Bogumiły Barwy-Ściegiennej, było naturalnym zakończeniem ich
względnie długiego, pełnego osiągnięć, radości i smutków, ziemskiego
pielgrzymowania. Wszak śmierć na stałe wkomponowana jest w życie, przychodzimy
wraz z nią w momencie naszych narodzin. Trochę trudniej jest nam się natomiast
oswoić ze stratą byłego prezesa Towarzystwa Ziemi Urzędowskiej, dyrektora
miejscowego ośrodka zdrowia doktora Wojciecha Serafina, troszczącego się przez
ostatnie dwadzieścia lat o zdrowie mieszkańców gminy urzędowskiej. Z uwagi na
długoletnią chorobę, naznaczoną cierpieniami, jego śmierć nie była całkowitym
zaskoczeniem, jednakże wziąwszy pod uwagę wiek 49 lat, w którym pożegnał się
z tym światem, pozostał po Nim wielki żal i uczucie niedokończonego dzieła. Tak
wiele mógł przecież jeszcze chorym i potrzebującym pomóc. Opuścił nas
w najlepszym, z punktu widzenia pacjentów, momencie życia i aktywności zawodowej
lekarza. W tym sensie była to śmierć przedwczesna i niespodziewana. Dziękujemy
śp. doktorowi Wojciechowi Serafinowi za służbę chorym, wszelkie dobro, którym
nas obdarzał, za działalność w Towarzystwie Ziemi Urzędowskiej, za poświęcenie
mu części swojego zdrowia i energii. Pozostanie na zawsze w naszej pamięci.
Jubileusz 25-lecia istnienia Towarzystwa Ziemi Urzędowskiej
skłania do wielu refleksji i próby dokonania bilansu jego działalności. Nie
chcemy tu jednak wygłaszać autolaudacji i tworzyć panegiryku na swój temat.
Stali, wierni czytelnicy wydawnictw TZU i miłośnicy ojczystej ziemi urzędowskiej
sami mogą ocenić aktywność i dorobek zainicjowanego przed ćwierćwieczem wezwania
i przedsięwzięcia społecznego. Powstało na fali ogromnego entuzjazmu, lokalnego
patriotyzmu i nostalgii do ojczystej ziemi pokolenia uformowanego w warunkach II
Rzeczypospolitej, które w większości już odeszło. Ważne, że znalazło ono swoich
naśladowców i następców, na miarę możliwości kontynuujących ich dzieło. O
kulisach, założycielach i okolicznościach powstania Towarzystwa pisano już
wielokrotnie na łamach „Głosu Ziemi Urzędowskiej”. Przedstawia je również
zamieszczony tekst Tadeusza Surdackiego. Nie mogę tu jednak nie wspomnieć
o nieskutecznej próbie i inicjatywie stworzenia przed drugą wojną światową przez
Aleksandra Golińskiego Związku Urzędowian. To co nie powiodło się jemu, udało
się zrealizować naszym rodakom w 1985 r., kiedy to oficjalnie powołano
Towarzystwo Ziemi Urzędowskiej. Aż do momentu śmierci w 1997 r. kierował nim
jako prezes nieodżałowany prof. Ignacy Wośko, w młodości żołnierz Armii Krajowej
(„Piast”), po wojnie lekarz, wybitny ortopeda i naukowiec, człowiek, który swoje
zdolności intelektualne i organizacyjne bez reszty poświęcił wszechstronnej
działalności Towarzystwa i jego rozwojowi1. Miał też szczęście
spotkać i skupić wokół wspólnej inicjatywy całą plejadę zakochanych w Urzędowie
rodaków, pasjonatów, którzy wychowani na patriotycznych, tradycyjnych
wartościach tłumnie włączali się w pracę stowarzyszenia (referaty, publikacje,
Dni Kultury Zdrowotnej – białe niedziele, Dni Kultury Rolnej). Po jego śmierci
pracami towarzystwa jako prezes kierował w latach 1997–2003 zmarły niedawno
kolejny lekarz Wojciech Serafin. Choć był przybyszem z zewnątrz, szybko pokochał
Urzędów i w nim postanowił spędzić resztę swojego życia, poświęcając, mimo
kruchego zdrowia, wiele sił i czasu społecznemu dziełu. Ostatnim i obecnym do
dzisiaj prezesem Towarzystwa Ziemi Urzędowskiej jest nasz rodak, mgr prawa,
dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Tomasz Wyka, związany od samego początku
z jego działalnością, uczestnik prac założycielskich i rejestracyjnych
stowarzyszenia. Funkcje wiceprezesów pełnili w porządku chronologicznym: lek.
med. Mirosław Bortkiewicz, mgr historii Tadeusz Surdacki, mgr farm. Henryk
Dąbrowski, mgr Tomasz Wyka, dr inż. Małgorzata Ciosmak, mgr inż. Andrzej Rolla,
prof. historii Marian Surdacki. Z kolei sekretarzami byli kolejno: T. Wyka, T. Surdacki,
mgr historii Bożena Mazik, zaś redaktorami naczelnymi „Głosu Ziemi
Urzędowskiej”: mgr inż. Tadeusz Moch (1987–1997), T. Surdacki (1998–2000), M. Ciosmak
(2001–2006), M. Surdacki (od 2007)2.
Wszystkim członkom i osobom zaangażowanym w działalność
Towarzystwa Ziemi Urzędowskiej w minionym 25-leciu, w dużej części już
nieżyjącym, składamy wielki hołd i podziękowanie za ich pracę, bezinteresowną
służbę małej ojczyźnie, która w absolutnej większości jest ich naturalną,
własną, rodzinną ojczyzną. Tym zaś, którzy się z niej nie wywodzą, jeszcze
większe wyrazy uznania za to, że ją pokochali i nie szczędzili dla niej części
swego życia. Wielkie słowa szacunku i pamięci należą się również około 250
autorom tekstów nadesłanych i opublikowanych w „Głosie Ziemi Urzędowskiej”.
W sumie ukazało się ich dotychczas w naszym czasopiśmie około 800. Bez ludzi
piszących za darmo, nie patrząc na stracony (może zyskany) czas, nieraz nawet po
kilka tekstów w numerze, działalność urzędowskiego Towarzystwa byłaby martwa
i mało warta.
Do jubileuszowo-rocznicowej zawartości i atmosfery
tegorocznego wydania „Głosu” nawiązuje też jego okładka. Na stronie tytułowej
przedstawiamy dom Aleksandra Golińskiego, wzniesiony przez niego w roku 1910.
Był to jeden z nielicznych budynków murowanych na terenie Urzędowa. Jednak ten
dom wyróżnia się z innego powodu – jego właściciel należał do osób, które
wywierały olbrzymi wpływ na życie patriotyczne, kulturalne, oświatowe,
gospodarcze i polityczne ziemi urzędowskiej przez prawie cztery pierwsze dekady
XX wieku. Ten dom jest także domem rodzinnym jego syna – biskupa Zdzisława
Golińskiego, ordynariusza diecezji częstochowskiej. W tym domu w lipcu 1915 roku
kwaterował Naczelnik Państwa Józef Piłsudski podczas działań frontowych. O
powyższych wydarzeniach informują pamiątkowe tablice umieszczone na tym domu.
Postacie Aleksandra Golińskiego i jego syna Zdzisława były szeroko opisywane
w naszych wydawnictwach. Na domu Golińskich jest jeszcze jedna tablica
upamiętniająca w momencie jego budowy 500-lecie zwycięstwa wojsk króla
Władysława Jagiełły nad Krzyżakami w bitwie pod Grunwaldem. W tym roku przypada
sześćsetletni jubileusz tego triumfu, którego związek z Urzędowem polega m.in.
na tym, że jego autorem był najwybitniejszy chyba w dziejach naszego narodu
monarcha; jednocześnie ten, który dał oficjalny początek istnienia naszego
miasta.
Marian Surdacki
Przypisy:
1 W wydanej w 2008 r. staraniem Towarzystwa Ziemi
Urzędowskiej książce Urzędów. Przewodnik, jej autorzy Zdzisław i Adrian
Latosowie, charakteryzując zasłużonych dla Urzędowa ludzi, nie wspomnieli
o konspiracyjnej działalności prof. Ignacego Wośko, który był między innymi
komendantem łączników Narodowej Organizacji Wojskowej i Armii Krajowej i walczył
w bitwie urzędowskiej w lipcu 1944 r. w czasie akcji „Burza”.
2 Zanim zjazd z 12 maja 1985 r. wybrał właściwy Zarząd, od 4
października 1984 r. działał Zarząd Tymczasowy Towarzystwa w składzie: prezes –
Władysław Gajewski, wiceprezes – Czesław Ufniarz, sekretarz – Tomasz Wyka.