Głos Ziemi Urzędowskiej 2010


Elżbieta Kuśmiderska

Żołnierska dola

U wujostwa Marii i Edwarda Jagiełłów bywam rzadko. Podczas jednej z wizyt zwróciłam uwagę na ładny kolorowy obrazek. Umieszczony na nim napis w języku rosyjskim skojarzył mi się z miastem Izmaił, zwiedzanym podczas wycieczki nad Morze Czarne. Widząc moje zainteresowanie, gospodarz domu wyjaśnił, że jest to jedyna pamiątka po jego stryju Antonim Jagielle, który służył w wojsku carskim. Znalazła ją jego matka w domu swoich teściów, zawieruszoną na strychu w plewach. Oczyściła, oprawiła w ramkę i powiesiła na ścianie. Nie wiadomo dlaczego zostało przecięte imię i nazwisko właściciela pamiątki, ale znający język rosyjski odczyta je bez trudu.

Antoni Jagiełło pełnił służbę w czasie I wojny światowej w Izmailskiej Brygadzie Straży Pogranicza. Oczekując jego powrotu, rodzina wysłała mu buty. Jednak po pewnym czasie bliscy zostali poinformowani, że zmarł z powodu choroby wątroby.

Po wielu latach bratanek Antoniego Edward Jagiełło, przebywając w szpitalu, poznał prawdziwe okoliczności śmierci stryja podczas rozmowy z mężczyzną z Popkowic. Jego krewny był kolegą Antoniego. Okazało się, że stryj Edwarda Jagiełło zginął tragicznie, rozszarpany przez żarłoczną rybę w Dunaju lub w Morzu Czarnym.

Któż by przypuszczał, że w ten obrazek, przedstawiający młodego jeźdźca na pięknym koniu, z wkomponowaną podobizną Antoniego, wpisana jest tragedia młodego urzędowianina, zmuszonego do służby w obcym wojsku, któremu nie dane było wrócić do Urzędowa. Odtąd miasto Izmaił, gdzie niegdyś była twierdza turecka, zdobyta przez Rosjan, będzie mi przypominać rodaka z Mikuszewskiego.

Jak ciężka była dola żołnierza Polaka w rosyjskim wojsku świadczy służba Franciszka Surdackiego, który podczas wojny rosyjsko-japońskiej dostał się do niewoli, prawdopodobnie w Mandżurii. Jako jeniec, któremu dotkliwie doskwierał głód, jadł wszystko, co było możliwe: owady, gady, dzikie ptactwo. Opowiadano mi, że po powrocie do domu nie chciał jeść kaszy, bo przypominała mu wojsko i jej nadmiar. Inny urzędowianin Ignacy Surdacki pełnił służbę w Sewastopolu, a do domu wrócił dopiero po pięciu latach.

Mój dziadek ze strony mamy, Mikołaj Surdacki, jako najstarszy syn w rodzinie nie był powołany do wojska. Niemniej jednak, podczas I wojny światowej został zmuszony przez Rosjan do służby jako woźnica. Znalazł się z wojskiem na terenie Galicji. Dziadek bardzo źle wypowiadał się na temat mieszkańców Małopolski, nazywał ich „pilarzami”. Wspominał, że głodni Polacy z rosyjskiego wojska prosili, aby im sprzedali chleb. Odmówili im, dlatego że walczyli po stronie Rosjan, choć nie z własnej woli. Opowiadał mi także, że w nocy żołnierze rozpalali ogniska i tępili wszy, trzymając odzież nad płomieniami.

Młodzi mężczyźni z Urzędowa dzielili losy innych Polaków z zaboru rosyjskiego, służyli obcej sprawie, cierpieli i umierali. Blisko stuletnia pamiątka ze służby wojskowej Antoniego Jagiełły, przechowywana przez jego krewnych, jest potwierdzeniem prawdy historycznej.

Artykuł napisany na podstawie rozmowy z Edwardem Jagiełło, Aleksandrą Kuśmiderską i Tadeuszem Łukasiewiczem.