Głos Ziemi Urzędowskiej 2010


Marian Surdacki

To jednak Urzędów

Kiedy w lutym bieżącego roku pan Józef Baran pokazał mi odnalezione przez siebie, nieznane dotąd fotografie spalonego w czasie I wojny światowej Urzędowa, będąc pod ich wrażeniem, zaproponowałem niezwłoczne opublikowanie ich w tegorocznym „Głosie Ziemi Urzędowskiej”. On jednak miał pewne wątpliwości, czy uwieczniony obiektywem fotograficznym widok ruin rzeczywiście odnosi się do naszego miasta. Doceniając jego ostrożność i krytycyzm, nieodzowne w weryfikacji i dochodzeniu do faktów historycznych, przekonałem go do zamieszczenia zdjęć w naszym czasopiśmie.

Sam się zastanawiałem, jak wyglądał Urzędów w końcu dziewiętnastego wieku. Bezcenne fotografie sprzed I wojny, zamieszczone również w moich książkowych publikacjach, pokazują, że był on w większości drewniany, jednakże już wtedy, w przeciwieństwie do XVIII w. znajdowały się w nim domy murowane. Odnotowane są one np. w opisie Urzędowa z końca czerwca 1915 r., a więc z okresu przed spaleniem miasta przez Rosjan. Jak pisze autor opisu Marian Dąbrowski, nawet w czasie wielkiego pożaru „udało się ocalić kilkanaście chałup i kilka kamienic w śródmieściu”1. Pod koniec XIX w. domy rynkowe, niezależnie od budulca, były okazałe, o rozbudowanych, wysokich poddaszach. Tak naprawdę nie wiemy, jak wyglądała wtedy zabudowa bocznych ulic, mogły tam być też solidne budynki o dużych konstrukcjach kominowych, które po spaleniu dawały wrażenie piętrowych, budzących grozę ruin. Nie mamy niestety możliwości zrekonstruowania wyglądu ówczesnego Urzędowa; jesteśmy zdani wyłącznie na pewne ślady i unikatowe przekazy fotograficzne. Do takich należą odnalezione przez kolegę Józefa niepowtarzalne, dotąd nie znane w naszym środowisku zdjęcia, których wiarygodności nie możemy podważać, mimo że budzą pewne wątpliwości. Chociażby ze względu na rangę publikującego je czasopisma, którego zadaniem było dokumentowanie zabytków kultury materialnej. Pełniło ono rolę kroniki ilustracyjno-fotograficznej, której rolą było utrwalanie sytuacji dramatycznych i przejściowych. Przecież, mimo tragizmu, jakim było totalne, celowe i świadome zniszczenie przez Moskali naszego Urzędowa i puszczenie w niebyt dotychczasowej jego architektury, nikt nie czekał z jego odbudową. Za kilka lat powstało nowe miasto, z wyglądem bardziej podobnym do dzisiejszego, niż do tego ze schyłkowej doby zaborów.

Nie mamy podstaw, poza pewnymi wątpliwościami, wynikającymi tak naprawdę z niewiedzy o wyglądzie dziewiętnastowiecznego Urzędowa, by negować, że przedstawione na fotografiach ruiny z okresu I wojny światowej to właśnie nasze zniszczone miasto. Inaczej pozbawilibyśmy się możliwości odtworzenia jakiejkolwiek wiedzy historycznej i rekonstrukcji przeszłości. Historia ma to do siebie, że współcześnie żyjący w jej badaniu zdani są tylko na ślady, które po niej pozostały. A odtworzony obraz nigdy nie będzie pełny i stuprocentowy. Cieszmy się więc, że jakiś fotoreporter czy kronikarz ocalił od zapomnienia tak smutny epizod w dziejach Urzędowa. Dopiero konfrontacja tych fotografii z zachowanymi opisami zniszczeń miasta w czasie działań wojennych, daje wyobrażenie apokalipsy Urzędowa. W mojej wyobraźni tak wielki stopień celowej ze strony wroga destrukcji, perzyny i unicestwienia miasta, kojarzy się z sytuacją powojennej Warszawy lub Nagasaki zniszczonego przez wybuch bomby atomowej.

PS. Pierwsze ze zdjęć przedstawia spalony w 1915 r. budynek Progimnazjum.


1 Legiony w Urzędowie (brak miejsca i roku wydania), s. 13–14.