Głos Ziemi Urzędowskiej 2009


AKTUALNOŚCI

 

Jadwiga Jamiołkowska

List do mieszkańców ziemi urzędowskiej

 

Podjęłam się rzeczy bardzo trudnej: nie jestem urzędowianką, a odważyłam się pisać do rdzennych mieszkańców ziemi urzędowskiej o sprawach dotyczących ich ziemi. Chciałabym przekazać przynajmniej niewielką część spostrzeżeń (na pewno w wielu przypadkach – subiektywnych) i doświadczeń wynikających z kilkunastoletniej pracy na Państwa terenie.

Trudnym wyzwaniem dla architekta jest odniesienie się do własnej pracy z należytym dystansem, czasem niezbędnym przymrużeniem oka, bez pokusy stwierdzeń autorytatywnych. Podjęcie się opracowania planu zagospodarowania przestrzennego dla każdego terenu, niezależnie od jego obiektywnych wartości, jest zawsze dla świadomego swej roli urbanisty zadaniem karkołomnym.

Z jednej strony – projektant jest przedstawicielem i rzecznikiem władz lokalnych, mającym spełniać oczekiwania programowe wynikające z przyjętej a priori strategii rozwoju gminy, oczekiwania „naciskających” inwestorów liczących jedynie na doraźny zysk (bez troski o nieodwracalne negatywne skutki dla otoczenia) oraz nadzieje mieszkańców związanych z „własnym podwórkiem”, dla których budowa nowego domu na własnym terenie, choćby to była podmokła łąka lub „szczere pole”, jest jedynym dostępnym rozwiązaniem dla poprawienia warunków mieszkaniowych rodziny.

Z drugiej strony – projektant powinien być gwarantem interesu publicznego, zabezpieczającym w planach przedstawianych radzie gminy do uchwalenia wymagania wynikające z wielu aktów prawnych zapewniających właściwą ochronę środowiska, przyrody, ochronę przed powodzią (nawet tej 100-letniej wody), ochronę dziedzictwa kulturowego (do którego, oprócz oficjalnych zabytków, zalicza się również unikalny krajobraz, historię miejsca i tradycje kulturowe), wymogi prawa górniczego (m.in. ochrona zasobów wód podziemnych przed zanieczyszczeniem), przepisy prawa budowlanego itp.

A zatem, przed przystąpieniem do opracowania nowych planów lub zmiany dotychczas obowiązujących (może się wydawać, że tylko w niewielkim zakresie) należy poznać wszystkie uwarunkowania wynikające z planów krajowych, wojewódzkich i lokalnych potrzeb i możliwości, aby maksymalnie je zabezpieczyć, gdyż i tak w ostatecznym efekcie w problematyce społeczno-socjologicznej i estetyczno-emocjonalnej selekcji pomysłów dokonuje życie. Tak jest na całym świecie. Przedstawiony do uchwalenia plan powinien konkretyzować to, co naprawdę można wybudować, zmienić, a co za wszelką cenę należy chronić przed dewastacją.

Przez wiele lat moja wiedza o ziemi urzędowskiej ograniczała się do prostych faktów:

„Czym dla poezji polskiej doby renesansu była twórczość Jana Kochanowskiego, tym dla polskiej rzeźby renesansowej była działalność artystyczna Jana Michałowicza” (H. Kozakiewiczowa, 1983). Na nagrobkach biskupów w katedrze na Wawelu ćwiczyłam moje umiejętności rysunkowe w ramach rysunków wakacyjnych na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Spokojne twarze zmarłych rzeźbione w alabastrze i niespokojne ręce, bogate drapowania szat i precyzyjny detal tiar biskupich, łańcuchów i pastorałów, były trudną sztuką do uchwycenia w studenckich rysunkach, a jednocześnie sztuką inspirującą. Kto wie, może wywierającą wpływ na moje dalsze życie zawodowe.

Na wykładach z historii urbanistyki, a zapewne też z literatury (Sienkiewicz) dowiedziałam się, że starostwo urzędowskie istniało od XV wieku, a Urzędów, jedno z najstarszych miast ziemi lubelskiej, był zaliczany do najważniejszych ośrodków miejskich, leżących na szlaku komunikacyjnym łączącym Kraków z Wilnem, „z rokami sądowymi i zjazdami ziemiańskimi” (J. Kliszewska, J. Goliński, 1994).

Na ziemi urzędowskiej położona była Kłodnica, gniazdo rycerskie Maciejowskich, późniejsze miasto jezuickie Chodel, z unikalnym przykładem architektury okresu przejściowego od gotyku do renesansu – kościołem wyróżniającym się masywną bryłą w krajobrazie (J. Chomicki, 1984) oraz barokowym kościołem z obrazem M.B. Loretańskiej, po której to budowli pozostały jedynie ruiny otoczone hodowlanymi stawami.

Ruiny dworu w Łopienniku – stan obecny

 

Z kontaktów prywatnych wiedziałam o majątku Łopiennik (o tym w dalszej części tego listu – artykułu), o wsi Wandalin (skąd pochodzi jedna z moich najlepszych przyjaciółek), o majątku Ratoszyn (gniazdo rodowe jednego z profesorów architektury) oraz majątku Radlin, z którego wywodzi się rodzina mojej drugiej przyjaciółki, z uśmiechem pokazującej zaświadczenie władz carskich, że jej dziadek był „gramotny” tzn. umiał czytać i pisać. W czasach pracy w warszawskim oddziale Pracowni Konserwacji Zabytków poznałam Krzysztofa Dąbrowskiego, syna jednej z „Panien Zembrzuskich z Moniak” („Głos Ziemi Urzędowskiej”, 2001). W gronie znajomych architektów, dziennikarzy i historyków sztuki, ten znakomity profesor archeologii, świetny kompan „do tańca i do różańca”, wspominał Moniaki z czasów swego dzieciństwa, dwór drewniany, park i ogromny klomb różany na podjeździe. Gdy wkroczyli Niemcy, podjechali pod dwór starannie objeżdżając klomb, gdy wkroczyli Rosjanie, przejechali czołgiem przez sam środek klombu – opowiadał z uśmiechem Krzysztof. Teraz dwór stoi w Janowcu, nieopodal zamku, wśród obcej zabudowy, pozbawiony różanego klombu; wyprowadzony ze starego parku stracił „duszę”, ale dzięki temu ocalał przed bezmyślną dewastacją.

Uzbrojona w tak wątłą wiedzę historyczną, zaprawioną nostalgią moich przyjaciół, rozpoczęłam zawodową przygodę z ziemią urzędowską. W listopadzie 1990 roku, na zaproszenie prezesa Towarzystwa Ziemi Urzędowskiej Profesora Ignacego Wośko wygłosiłam w Domu Kultury referat pt. Krajobraz Urzędowa – jak go chronić?, pokazując na przeźroczach (nie był to jeszcze czas prezentacji komputerowych) przykłady pięknego krajobrazu i niewątpliwie szpetnej współczesnej zabudowy. Byłam przygotowana do tego wystąpienia, gdyż wcześniej, jako architekt wojewódzki, zwracałam uwagę na nieodwracalne zmiany w krajobrazie całej Lubelszczyzny. Wkrótce potem otrzymałam zlecenie od Poczty Polskiej na zaprojektowanie budynku na pustej parceli w pierzei rynku w Urzędowie. Sięgnęłam do starych fotografii i rysunków Tadeusza Surdackiego, przedstawiających dawną zabudowę przyrynkową, parterową z wysokimi naczółkowymi dachami i podcieniami od strony placu. Cieszę się, że budynek został zaakceptowany przez mieszkańców Urzędowa i że na stałe wrósł w krajobraz miasteczka. „Projekt nawiązuje do dawnej historycznej architektury i krajobrazu Urzędowa” – napisał Profesor Wośko we wstępie do wydanego przez TZU zeszytu pt. Z dziejów poczty w Urzędowie. Po latach, wójt gminy pan Jan Woźniak opowiedział mi, że zlecenie to otrzymałam z jego inicjatywy. Podobno na jakimś szkoleniu dla wójtów pokazywałam przykłady złej zabudowy na terenie województwa, m.in. znalazły się przeźrocza z Urzędowa. „Jeśli tak, to niech ta baba pokaże, jak należy projektować w Urzędowie” – miał pomyśleć Pan Wójt i wskazał Poczcie projektanta. Dziękuję Panie Wójcie, mam nadzieję, że Pana nie zawiodłam. W tym miejscu muszę jednak zwrócić uwagę na rzecz bardzo istotną: każdy budynek jest inny ze względu na funkcję, miejsce zlokalizowania, otaczającą go zabudowę, położenie w krajobrazie i kontekst historyczny. Replika tej budowli postawiona, wbrew wytycznym konserwatorskim zawartym w studium historyczno-urbanistycznym do planu, poza linią dawnych umocnień obronnych, nad rzeką, naprzeciwko zabytkowego młyna, stała się (stwierdzam to z prawdziwą przykrością) kompletną farsą architektoniczną.

Wygranie przetargu przez Studio Projektowe „ARKADIA”, na opracowanie studium i planu zagospodarowania przestrzennego całej gminy, zmobilizowało zespół projektantów do szczegółowego rozpoznania materiałów z różnych dziedzin. Przeanalizowaliśmy główne potencjały rozwoju gminy i jej słabe strony. Do najważniejszych potencjałów zaliczono dobre warunki glebowe i agroklimatyczne, położenie w strefie funkcjonalnej Kraśnika i stosunkowo niewielką odległość od Lublina, co przy wysokich walorach przyrodniczych, krajobrazowych i kulturowych daje możliwość rozwoju terenów rekreacyjnych na pobyt dłuższy i odpoczynek świąteczny „mieszczuchów”.

Jednym z niezbędnych obowiązków zespołu projektowego jest dokładne poznanie terenu, polegające na przemierzaniu gminy „wszerz i wzdłuż”, samochodem i pieszo, fotografowanie, szkicowanie, nanoszenie notatek na mapę. Zdarza się niestety „przegapić” jakąś zabudowę położoną na uboczu lub wzniesioną „na dziko” (jeden z takich „dzikich” mieszkańców poszczuł nas nawet psami – pewnie myślał, że jesteśmy z inspekcji budowlanej). Często mapy dostarczone z zasobów starostwa są nieaktualne, linie gazociągów podziemnych okazują się być w innych miejscach niż na mapie, podobnie z liniami energetycznymi, a są to elementy warunkujące wyznaczenie nowych terenów budowlanych.

Przemierzając ziemię urzędowską byliśmy coraz bardziej oczarowani jej walorami przyrodniczymi, krajobrazem kulturowym i wartościami dydaktycznymi. Do słabych stron gminy zaliczyliśmy wysoki stopień bezrobocia, zmniejszanie się zatrudnienia w rolnictwie, a co za tym idzie – niskie zasoby finansowe części ludności oraz niską aktywność ekonomiczną i trudności w pozyskiwaniu inwestorów dla tworzenia bazy rekreacyjnej przyciągającej turystów. Za główne priorytety rozwoju gminy uznaliśmy rozwój zrównoważony, polegający na wspieraniu rozwoju przedsiębiorczości (rozwój infrastruktury technicznej) przy jednoczesnym wzbogacaniu walorów środowiska – zalesianie słabych gleb, rekultywacja terenów zdegradowanych, rozwój małej retencji (odtwarzanie stawów w Popkowicach i Skorczycach, budowa dwóch zbiorników wodnych w dolinie Urzędówki: w Urzędowie – Osadzie i w Bęczynie, budowa śluzy młyńskiej w Urzędowie – Mikuszewskie, modernizacja stopni wodnych w dolinie Urzędówki i Podlipia), wyłączanie z zabudowy terenów położonych w dnach dolin rzecznych i innych obszarów zagrożonych powodzią. Za niezbędną inwestycję uznaliśmy budowę obwodnicy Urzędowa. Wytyczenie jej sprawiło trudności jedynie w obrębie przedmieścia Zakościelne ze względu na kolizję z jednym gospodarstwem. Zaraz też wpłynęły wnioski właścicieli okolicznych pól o wyznaczenie nowych terenów budowlanych wzdłuż obwodnicy, choć prosta logika wskazuje, że jest to sprzeczne z ideą budowy obwodnic, które mają omijać tereny zabudowy.

Bogactwo przyrodnicze i kulturowe skłoniło nas do zaproponowania dla części gminy statusu parku kulturowego. Po wejściu w życie w 2003 roku nowej ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz opracowaniu przez Radę Ochrony Zabytków przy Ministerstwie Kultury dokumentu nazwanego „Zasady tworzenia parku kulturowego, zarządzania nim oraz sporządzania planu jego ochrony” (materiały dostępne u wojewódzkiego konserwatora zabytków) wystąpiliśmy z inicjatywą stworzenia takiego parku. Na sesji popularnonaukowej, zorganizowanej z okazji Dni Urzędowa 9 czerwca 2007 roku, przedstawiłam wstępne założenia, nadając im roboczy tytuł Od Leszczyny do Wolskiego Boru – park kulturowy „Dolina Urzędówki”. Prezentację rozpoczęłam cytatem z „Głosu Ziemi Urzędowskiej 2003” (Leon Dyczewski OFM Conv): „Globalizacja kultury niesie z sobą relatywizację wartości i norm, zachwianie pamięci społecznej, uniformizację, spłycenie i komercjalizację kultury, wielką jej zmienność, oderwanie od środowiska życia i oderwanie od osoby ludzkiej. Eksperci z Zachodu uczą nas jak należy prowadzić interesy i jak wygrywać wybory. Jednocześnie, im bardziej nasila się proces globalizacji, tym silniejsze stają się tendencje do zachowania własnej tożsamości u wielkich i małych narodów, a także u społeczności lokalnych.” Granice proponowanego parku kulturowego ilustruje załączony schemat mapy, obejmujący teren od miejscowości Leszczyna (grodzisko), pas terenu wzdłuż Urzędówki (dolina i położone na zboczach doliny zespoły zabudowy), przez Urzędów aż do Wolskiego Boru, na styku z Kraśnickim Obszarem Chronionego Krajobrazu.

 

 

 

Dwór w Łopienniku tętniący życiem – fotografie z czasów okupacji

 

Celem utworzenia parku kulturowego jest ochrona wyróżniających się krajobrazowo terenów z ich zabytkami nieruchomymi, charakterystycznymi dla miejscowej tradycji budowlanej i osadniczej na „tle przyrodniczym”, takimi jak: obszary chronionego krajobrazu, pomniki przyrody, tereny o wysokich walorach przyrodniczo-krajobrazowych lub inne wskazane do ochrony, a także ochrona miejsc związanych z wydarzeniami historycznymi i znanymi postaciami o znaczeniu lokalnym, regionalnym i ponadregionalnym.

Za utworzeniem parku kulturowego przemawiają następujące wartości:

●          Historyczna sieć komunikacyjna o średniowiecznej metryce.

Trakt lubelsko-krakowski prowadzący z Lublina przez Konopnicę, Bełżyce, Borzechów, Łopiennik, Leszczynę, Urzędów, Bęczyn, Dzierzkowice i Zawichost. W Urzędowie następowało skrzyżowanie tego traktu z traktem mazowiecko-krakowskim biegnącym przez Starą Wieś, Wierzbicę oraz Urzędów i dalej poprzez kompleks leśny i teren obecnego Kraśnika Fabrycznego.

●          Architektura obronna, rezydencjonalna i folwarczna.

Obok Urzędowa (o którym dalej), kolejny wartościowy obiekt obronny to rozległe grodzisko w Leszczynie, datowane na VIII–IX w., położone przy trakcie krakowsko-lubelskim. Zabytek obecnie jest mało czytelny w terenie przez silne zadrzewienie. Fotografia z lat 60. XX w. pokazuje okazałe wzgórze z jego wałami obronnymi. Na dawnym rozległym majdanie powstała zabudowa zagrodowa z uprawami rolniczymi; miejscowa ludność niszczy grodzisko, wybierając glinę ze stoków wzgórza, droga ulega erozji. W okolicach grodziska stwierdzono występowanie licznych osad z VIII i IX w., usytuowanych na stokach i krawędziach doliny, wzdłuż historycznego traktu komunikacyjnego. Kurhany zostały rozorane przez właściciela pola.

Zespoły dworsko-parkowe w Popkowicach i Skorczycach położone były w miejscach zarazem obronnych (fortalitia rycerskie), jak i pięknie eksponowanych. Pierwsza wzmianka o Popkowicach pochodzi z 1397 r. Dobra popkowickie często zmieniały właścicieli, m.in. należały do Mikołaja Reja, który w połowie XVI w. zamienił kościół rzymskokatolicki na zbór protestancki. W XVII w. wybudowano nowy w duchu późnego renesansu, obecny przebudowany został w 1892 r. Obok kościoła dawna organistówka z 1908 r., przy zakręcie drogi w kierunku grobli na Urzędówce kapliczka z XIX w. z figurą św. Jana Nepomucena strzegącego przeprawy przez rzekę. Na uwagę zasługuje też kamienna figura Chrystusa Frasobliwego (z końca XVIII w.) w otoczeniu starych klonów i brzóz.

Pierwsza wzmianka o Skorczycach pochodzi z 1405 r. (targowisko). Dwór (zniszczony – na jego miejscu „współczesny” budynek wielorodzinny) otoczony był parkiem, którego starodrzew i układ alejek czytelne są do dzisiaj. Na terenie dawnego parku zachował się jedyny w gminie pomnik przyrody – dąb szypułkowy o średnicy 125 cm. Przy drodze dojazdowej do zespołu dworsko-parkowego drewniana kapliczka z rzeźbą św. Jana Nepomucena strzegącego kolejnej przeprawy przez rzekę.

●          Architektura użyteczności publicznej i przemysłowa.

W Urzędowie zachował się w Rynku dawny zajazd z 2 poł. XIX w. oraz budynek Spółdzielni Spożywców Społem „Jedność” wzniesiony w 1907 r. z zachowanym logo ruchu spółdzielczego na dekoracyjnym szczycie oraz szkoła z 1905 r.

Budownictwo przemysłowe to liczne młyny wodne usytuowane wzdłuż Urzędówki: w Bęczynie (1905 r.), w Mikuszewskim (1864 r.), w Popkowicach (1899 r.), w Rankowskiem (lata 30. XX w.) oraz najwspanialszy, z pieczołowicie odrestaurowanymi urządzeniami, d. młyn królewski w Urzędowie, wpisany do rejestru zabytków.

W Popkowicach zachował się browar z 1891 r. (zaadaptowany na remizę strażacką), w Urzędowie mleczarnia z 1911 r. i dwie kuźnie (z 1910 r. i 1936 r.). Kuźnia z Bęczyna została przeniesiona do lubelskiego skansenu.

●          Typy wsi i zabudowa.

Należy chronić jednodrożnicowe układy wsi, lokalizowanych wzdłuż głównych rzek: Urzędówki i Podlipia. Charakterystyczna dla Urzędowa i jego przedmieść zabudowa o domach podcienionych niestety stopniowo zanika na rzecz projektów typowych lub indywidualnych lecz nie zawsze udanych, czasem zbyt pretensjonalnych. Należy ubolewać nad zniszczeniem cennej zagrody garncarskiej należącej do rodziny Gajewskich.

●          Miejsca pamięci.

Na terenie Wolskiego Boru znajduje się cmentarz z czasów I wojny światowej, a w Urzędowie – mogiła legionistów.

Ważnym elementem tożsamości krajobrazu są walory przyrodnicze: nieuregulowane koryta cieków wodnych, naturalne zbiorniki wodne, zespoły stawów, starorzecza, doliny i skarpy rzeczne, wąwozy i parowy, dalekie widoki i powiązania krajobrazowe, grupy wysokiej zieleni naturalnej i komponowanej (parki, aleje), rozległe pola zamknięte ścianą lasu itp. O walorach krajobrazowych świadczy również georóżnorodność – zabezpieczenia i udostępnienia dla celów dydaktycznych wymagają kamieniołomy, a ochrony – wyjątkowo cenny płaski głaz (eratyk) przy grodzisku w Leszczynie. W Wolskim Borze znajduje się cenny rezerwat przyrodniczy „Natalin” chroniący las jodłowy oraz stanowisko wawrzynka wilcze łyko.

I wreszcie królewski Urzędów – miasto warowne.

Historię powstania i rozwoju miasta opisali Grażyna Michalska, Jadwiga Teodorowicz-Czerepińska i Jacek Studziński w studium naukowo-historycznym opracowanym dla potrzeb planu, a następnie ten sam zespół w składzie poszerzonym o Łukasza Michalskiego opublikował obszerny materiał w „Głosie Ziemi Urzędowskiej” z 2001 r. Nie będę więc tego tutaj powtarzać, przypomnę tylko, że Urzędów stanowi jedyne założenie miejskie na terenie gminy, jest wpisany do rejestru zabytków jako „układ urbanistyczny [...] obejmujący rynek oraz ulice, a także wały obronne”, jako przykład zespołu urbanistycznego sięgającego początkami XV w. W planie zagospodarowania przestrzennego gminy został wyznaczony do dalszych uszczegółowionych opracowań planistycznych. Z postulatów planu zdołano dotychczas spełnić tylko jeden: projekt zagospodarowania nawierzchni Rynku, zrealizowany częściowo, gdyż przebieg drogi wojewódzkiej i powiatowej (brak obwodnicy) uniemożliwił stworzenie jednolitej płyty rynku bez krawężników, z wyodrębnieniem jezdni jedynie za pomocą innego rodzaju nawierzchni np. kostki brukowej. „Gazeta Urzędowska” z marca 1998 roku doniosła, że „w sprawie poprawy estetyki zagospodarowania rynku urzędowskiego Zarząd Gminy w Urzędowie zwrócił się do społeczeństwa i organizacji społecznych o zgłaszanie propozycji i uwag” i że „odbyło się kilka spotkań władz gminy z architektami, którzy przedstawili ogólną koncepcję zagospodarowania centrum Urzędowa”. Projekt zagospodarowania placu prezentowaliśmy na sesji Rady Gminy. W międzyczasie wypadły uroczystości 600-lecia Urzędowa, trzeba było postawić pomnik upamiętniający znakomitych synów ziemi urzędowskiej (Michałowicza – rzeźbiarza, Marcina – lekarza i Leona Ulricha – pierwszego tłumacza dzieł Szekspira na język polski). Jak to zdarza się geodetom (piszę to z pełną odpowiedzialnością, gdyż w mojej pracy często spotykam się z wytyczeniem budynku w terenie niezgodnie z projektem) pomnik „zjechał” z osi projektowanego zagospodarowania placu, co wyszło na jaw dopiero później, przy wytyczaniu osi poprzecznej prostopadłej do budynku Urzędu Gminy, nazwanego przez nas ratuszem. Szczęśliwie, czujne oko Pana Wójta wyłapało ten błąd i sytuację udało się uratować poprzez odpowiednie ułożenie nawierzchni. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zobaczyć projekt zrealizowany w całości, z podniesioną nawierzchnią jezdni do poziomu wykonanej części pieszej i z nadbudowaną „wieżą ratuszową” z zegarem i herbem Urzędowa, któremu zostaną przywrócone prawa miejskie wraz z historycznymi przedmieściami: Góry, Rankowskie, Zakościelne, Mikuszewskie, Wodna i Bęczyn – garncarstwem słynący.

Działania związane z utworzeniem parku kulturowego i rewaloryzacją zespołu zabytkowego Urzędowa zależą od deklaracji społecznej woli, ale do władz samorządowych należy obowiązek zajęcia się tą sprawą i ochrona terenu przed nieprzemyślanymi decyzjami urbanistycznymi. Zdaję sobie sprawę, że piszę ten „list – artykuł” w dobie narastającego kryzysu gospodarczego (niestety również moralnego i estetycznego), ale, jak uczy nas historia, po wielkich kryzysach następuje rozkwit gospodarczy, a wraz z nim przewartościowanie pojęć i postaw. Wierzę głęboko, że uda się Państwu przetrwać te chude lata, stosując zasadę obowiązującą w medycynie „po pierwsze nie szkodzić”. Wierzę, że Urzędów odzyska prawo miejskie, a cała gmina „otworzy się” na rozwój turystyki i rekreacji, wykorzystując swój niezwykły potencjał.

Na początku artykułu obiecałam, że o moich prywatnych związkach z Łopiennikiem napiszę dalej. Otóż, czytając wspomnienia pana Jana Lucjana Kochanowskiego („Głos Ziemi Urzędowskiej”, 2005) natrafiłam na nazwisko Brogowskiego, którego kilkunastoletni wówczas chłopiec zapamiętał jako starszego, schorowanego człowieka pobitego przez bandytów, co go skłoniło do odejścia z posady rządcy. W rzeczywistości był to stosunkowo młody (52 lata), wysportowany, świetnie jeżdżący konno, mężczyzna. W Łopienniku znalazł się w wyniku wojennej tułaczki. Z urodzenia warszawiak, z wykształcenia agronom, ożeniony na dalekim Podolu z Marią Choynowską, po udanym wyprowadzeniu rodziny do niepodległej Polski z terenów ogarniętych bolszewicką „pożogą”, osiadł na stałe na Lubelszczyźnie. Dzięki rodzinnym powiązaniom z Szaniawskimi i Wolskimi otrzymał w 1922 r. posadę administratora dóbr Śliwińskich, z dworem w Sadurkach do wyłącznej dyspozycji. W 1940 r. dwór został zajęty przez Niemców na siedzibę jakiegoś wysokiego rangą oficera. Stanisław Brogowski ulokował chwilowo rodzinę we własnej willi w Kazimierzu, początkowo znalazł pracę u Vetterów, a następnie zatrudnił się jako rządca w Łopienniku, dokąd nie mógł sprowadzić rodziny. Przeniósł się więc, już wraz z rodziną, do majątku IUNG w Sadłowicach. Jak większość pracowników IUNG prowadził działalność konspiracyjną, zaopatrując „leśnych” w żywność w ramach struktur AK „Uprawa”. Skąd znam tę historię? Stanisław Brogowski to mój ojciec. Tak to sprawy rodzinne przeplatają się z zawodowymi. Penetrując dla celów planistycznych gminę Urzędów i sąsiedni Chodel, wstąpiłam do Łopiennika. Za zgodą pana Kochanowskiego zamieszczam fotografie z czasów okupacji i obecny stan dworu – wszak to też ziemia urzędowska.

 

Literatura:

1.Jerzy Chomicki, Studium historyczno-urbanistyczne dla gminy Chodel, P.P. PKZ O/Lublin, 1984.

2.Józef Gałkowski, Z dziejów poczty w Urzędowie, Wyd. TZU, Urzędów 1994.

3.Justyna Kliszewska, Jerzy Goliński, Starostowie Urzędowscy od XV do XVIII wieku, TZU, Urzędów 1994.

4.Helena Kozakiewiczowa, Renesans w Polsce. Jan Michałowicz z Urzędowa, Arkady, Warszawa 1984.

5.Program małej retencji dla woj. lubelskiego, BIPROMEL, 1996.

6.Roczniki „Głos Ziemi Urzędowskiej”.

7.Studium naukowo-historyczne do planu zagospodarowania gminy Urzędów, pod kierunkiem Jadwigi Teodorowicz-Czerepińskiej, Pracownia „Mansarda”.

8.Zasady tworzenia parku kulturowego, zarządzania nim oraz sporządzania planu jego ochrony, pod kierunkiem Zbigniewa Myczkowskiego, Rada Ochrony Zabytków, 2006.

9.Materiały własne Studia Projektowego „ARKADIA”.

 

|   Strona główna   |    Powrót   |    Do góry   |