Głos Ziemi Urzędowskiej 2008


Krzysztof Kołodziejczyk

 

Bezpieka wobec ks. Dominika Maja proboszcza parafii Boby

 

Ks. Dominik Maj to lubelski kapłan cieszący się opinią świętości. Dotychczasowe publikacje powstające na jego temat przedstawiały życiorys tego księdza ze szczególnym uwzględnieniem jego postawy w czasie pobytu w obozach koncentracyjnych1. Stosunek księdza Maja do komunistycznych władz nie został dotychczas opisany2, podobnie zresztą jak i represje, które go dotknęły. Nie da się jednak zrozumieć postawy księdza Dominika w powojennej Polsce bez znajomości jego dzieciństwa, młodości, pierwszych lat kapłaństwa oraz pobytu w obozach koncentracyjnych. Jego postawa staje się tym bardziej zrozumiała, gdy poznaje się ją na tle historii narodu i Kościoła. Odmienne historyczne okresy, w których przyszło żyć ks. Dominikowi, ujawniły jego bogatą osobowość.

Dominik Maj urodził się w Rzeczycy Księżej w powiecie janowskim w zaborze rosyjskim w dniu 21 sierpnia 1908 r. Był on siódmym dzieckiem w rodzinie rolników Jana i Antoniny z Sokalów. Rodzice jego byli ludźmi pobożnymi i religijnymi. Ojciec opiekował się miejscowym kościółkiem, w którym nabożeństwa odprawiane były przez księdza tylko w większe święta. W czasie nieobecności księdza zbiorowym nabożeństwom i modlitwom przewodniczył początkowo ojciec Dominika, a z czasem również i sam Dominik. O matce w swoim życiorysie pisał, że: „była zawsze cicha i niezmiernie dobra”. Pierwszą nauczycielką i wychowawczynią, której wiele zawdzięczał, była dla niego i jego rodzeństwa najstarsza siostra, która ukończyła Szkołę Gospodarczą w Nałęczowie. W roku 1915 zaczął uczęszczać do ochronki w Kraśniku, a następnie do utworzonej przez Austriaków szkoły powszechnej w Rzeczycy Księżej, którą ukończył w 1918 r. W wolnej Polsce kontynuował naukę w kraśnickim gimnazjum, które ukończył w 1924 r. oraz w Liceum Biskupim w Lublinie. W roku przewrotu majowego, tj. w 1926, jako eksternista złożył egzamin dojrzałości i następnie podjął naukę w Lubelskim Seminarium Duchownym. Studia w seminarium ukończył 21 czerwca 1930 r. Był jednak za młody, aby otrzymać święcenia kapłańskie. Dzięki dyspensie, 22 lutego 1931 r. z rąk biskupa Mariana Leona Fulmana otrzymał święcenia kapłańskie. Początkowo został wikariuszem w Bychawie. Następnie skierowany został do Fajsławic, gdzie jako wikariusz pracował w latach 1932–1937. W roku 1937 na krótko mianowany został proboszczem w Lipinach, by od 14 marca 1937 r. zostać proboszczem w Łaszczowie. Na tej parafii poznał właściciela miejscowego majątku Stanisława Starowieyskiego, szambelana papieskiego, prezesa Akcji Katolickiej w ówczesnej diecezji lubelskiej oraz przyszłego błogosławionego. Nie tylko współpraca, ale również i przyjaźń łączyły go ze Stanisławem Starowieyskim, który jako prezes Akcji Katolickiej w Lublinie współpracował m.in. z ks. Zygmuntem Surdackim, ks. Wiktorem Guzem oraz z lubelskimi biskupami Marianem L. Fulmanem, Adolfem Jełowickim i Władysławem Goralem.

Wybuch wojny zastał ks. Dominika w swojej parafii. Łaszczów początkowo został zajęty przez Niemców, a następnie, po ich wycofaniu, przez sowietów. W tym okresie, w czasie jednego ze spotkań proboszcza łaszczowskiego z Janem Kazimierzem Szeptyckim, w dworze u Starowieyskich pojawił się niespodziewanie sowiecki oficer. Przechwalając się zabiciem dotychczas ośmiu księży, zaczął wygrażać również księdzu Majowi. Ksiądz Dominik zareagował błyskawicznie. Rozerwał sutannę, obrywając wszystkie guziki, i rozkazał strzelać sowieckiemu oficerowi do siebie. Skonsternowany odwagą ks. Dominika, sowiet zrezygnował ze swojego pomysłu3.

W diecezji lubelskiej w czerwcu doszło do licznych aresztowań kapłanów. W dniu 19 czerwca 1940 r. gestapo aresztowało również ks. Dominika Maja oraz Stanisława Starowieyskiego. Początkowo uwięzieni zostali w Rotundzie Zamojskiej, a następnie poprzez Zamek Lubelski trafili do Sachsenhausen (numer obozowy 26596) i z dniem 12 grudnia 1940 r. do Dachau. W Dachau ksiądz Dominik otrzymał numer obozowy 224034. Do obozu tego trafiła większość księży katolickich uwięzionych przez Niemców. Dla księdza Maja obóz z jednej strony był miejscem wielkiej próby, z drugiej zaś – głębokich rekolekcji. Apogeum próby jego wiary stały się zajścia w Wielkim Tygodniu oraz w Niedzielę Wielkanocną w 1942 roku. Na apelu Niemcy zapytali, kto chce przystąpić do komunii. Zgłosili się wszyscy księża. Wszystkim chętnym komendant obozu nakazał wielogodzinne marsze i czołganie się po żwirze. Po trwających kilka dni morderczych marszach połączonych z czołganiem się po ziemi wszyscy byli pokrwawieni, oblepieni żwirem tak, że nie mogli siebie poznać. Siedmiu księży nie przeżyło tej katorgi. Ksiądz Dominik przez innych księży traktowany był wówczas jak ojciec duchowny. We wspomnieniach towarzyszy niedoli uchodził nawet za świętego chodzącego po ziemi5. Tu także doświadczył śmierci bliskiej mu osoby – Stanisława Starowieyskiego.

W dniu 29 kwietnia 1945 r. odzyskał wolność razem z innymi współwięźniami. Początkowo organizował pomoc chorym w szpitalach w Austrii, a następnie pracował wśród emigracji polonijnej w Tyrolu, w Landesk, w Haning oraz w Kufstein. W dniu 19 maja 1947 r. powrócił do Polski na wezwanie biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego. Powierzona mu została parafia Boby.

Zainteresowanie organów bezpieczeństwa duchowieństwem, jako wrogiem klasowym, pojawiło się dosyć szybko. Na trzeciej odprawie kadry kierowniczej Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) w Lublinie w sierpniu 1945 r. stosunek ten został wyrażony zdaniem: „Bezpieczeństwo zasadniczo nie walczy z duchowieństwem, ale tam również należy szukać wrogów” 6. W początkowym okresie tworzenia się nowej „władzy” nie prowadzono otwartej walki z duchowieństwem. Oficjalną walkę z Kościołem podjął w listopadzie 1947 r. Minister Bezpieczeństwa Publicznego Stanisław Radkiewicz. Stwierdził wówczas, że kler „to najpotężniejsza siła w Polsce, z którą myśmy się jeszcze nie zmierzyli, i tu przed nami stoi najtrudniejsze zadanie, i tu, jak nigdzie, powinniśmy być czujni i umiejętnie przystępować do tego zagadnienia”7. Każdy ksiądz postrzegany był wówczas jako wróg, zarówno pod względem ideologicznym jak i politycznym. Rozpracowanie rozpoczynało się od zebrania materiałów (informacji o działalności, aktywności duszpasterskiej, światopoglądzie, kontaktach z osobami itp.) do sporządzenia charakterystyki danego duchownego. Na tej podstawie dany ksiądz był zaliczany do jednej z trzech podstawowych grup, tj. księży lojalnych w stosunku do władzy, wrogo ustosunkowanych, czyli reakcjonistów, lub obojętnych. Oczywiście największym zainteresowaniem organów bezpieczeństwa cieszyli się księża wrogo ustosunkowani do panującej rzeczywistości politycznej, w stosunku do których podejmowano różnorodne działania operacyjne mające na celu zniechęcenie lub zastraszenie danego księdza. Ks. Dominik Maj został zaliczony do grupy księży reakcjonistów. Znalazł się w kręgu zainteresowania bezpieki w związku z wypowiedziami kierowanymi przeciwko komunistycznej władzy w 1948 roku. Wówczas to według doniesienia informatora „Burka” w czasie kazań apelował do parafian „aby nie czytali i nie kupowali prasy partyjnej oraz nie wstępowali do partii [...]”. W tym roku ks. Dominik ostro napiętnował również mieszkańców wsi Moniaki za to, że jako jedyna wioska w całej gminie urzędowskiej powywieszała czerwone flagi z okazji dnia 1 maja8. Dzień ten stał się świętem państwowym dopiero w 1950 r.9, jednak już wówczas traktowany był jako pole do walki ideologicznej z Kościołem. Wioska Moniaki wśród okolicznych mieszkańców nazywana była potocznie „Moskwą”. Wynikało to jeszcze z przedwojennych sympatii mieszkańców tej wsi do komunistów i ich ideologii. Po wojnie najaktywniejsi działacze z Moniak zasilali struktury MO, ORMO i UB. Za sympatyzowanie z komunistami oraz ostrzelanie oddziału, mjr Hieronim Dekutowski ps. „Zapora” w dniu 23 września 1946 r. spalił 26 domostw, a najaktywniejszym komunistycznym działaczom wymierzył publiczne kary chłosty jako przestrogę.

W roku 1950 kolejnym pretekstem użytym do walki z duchowieństwem stała się akcja związana ze zbieraniem podpisów pod Apelem Sztokholmskim. Sam pomysł do przeprowadzenia ogólnoświatowego plebiscytu w sprawie zakazu używania broni jądrowej poprzez składanie podpisów pod jego tekstem przez każdą dorosłą osobę powstał z inspiracji komunistycznego i lewicowego Ruchu Obrońców Pokoju. Pomysłodawcą tej inicjatywy był Stalin, a cel tej akcji wymierzony był przeciwko dysponującym bronią jądrową Stanom Zjednoczonym. Akcja zorganizowana została w atmosferze zaostrzającej się sytuacji międzynarodowej, m.in. wybuchu wojny w Korei. W tej sytuacji USA i wiele innych antykomunistycznych krajów wyraziło sprzeciw wobec podpisywania Apelu. Papież Pius XII w dniu 26 lipca 1950 r. również wypowiedział się przeciw formie przeprowadzenia plebiscytu. W Polsce akcja zbierania podpisów była zakrojona na bardzo szeroką skalę. Objęła ona wszystkie grupy społeczne i zawodowe, w tym również księży. W pierwszych dniach trwania akcji zbierania podpisów propagandowa prasa podchwyciła różny stosunek duchowieństwa do tej akcji. „Trybuna Ludu” pochwalała tych księży, którzy apel podpisywali, zaś ostro atakował tych, którzy nie chcieli go podpisać. Ostateczny termin składania podpisów został zamknięty 15 czerwca 1950 r.10. Ksiądz Dominik Maj nie podpisał Apelu Pokoju. Ministerstwo Oświaty zareagowało bardzo szybko i uznało taką postawę nauczycieli, w tym również duchownych, jako akt „solidaryzowania się z podżegaczami wojennymi” i pozbawiło te osoby prawa do pracy pedagogicznej i wychowawczej w szkołach11. W konsekwencji ks. Dominik Maj jako nauczyciel również został pozbawiony prawa nauczania religii w szkole. W czasie, gdy trwała akcja zbierania podpisów pod Apelem Sztokholmskim, ks. Dominik Maj zajęty był organizowaniem uroczystych dziewięciodniowych rekolekcji (misji), w trakcie których przygotował parafię do poświęcenia się Sercu Jezusowemu. Rekolekcje te były połączone z poświęceniem pól oraz z uroczystością Bożego Ciała i oktawy. Przeprowadzone zostały przez księdza misjonarza z Krakowa. W ramach rekolekcji urządzane były np. procesje do miejscowości wchodzących w skład parafii w celu oddania poszczególnych wsi Sercu Jezusowemu. W dniu 18 czerwca uroczystości religijne rozpoczęły się od poświęcenia Sercu Jezusowemu wioski Moniaki. Zbiegło się to ze zorganizowanym w tym dniu zebraniem założycielskim spółdzielni produkcyjnej w tej wsi, o czym ksiądz Maj nie wiedział. W konsekwencji mieszkańcy Moniak uczestniczący w rekolekcjach doprowadzili do porażki budowniczych spółdzielni. Za zorganizowanie w tym samym terminie rekolekcji ksiądz Dominik został uznany za przeciwnika kolektywizacji wsi i zakładania spółdzielni produkcyjnych. W takiej sytuacji Referat V PUBP w Kraśniku w porozumieniu z Komitetem Powiatowym PZPR i przewodniczącym Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Kraśniku postanowił ukarać ks. Dominika Maja kwotą 177 tysięcy złotych za odciąganie ludzi od wstępowania do spółdzielni produkcyjnych12. Była to jedna z najwyższych kar nałożonych w tym czasie na księdza z powiatu kraśnickiego. Nie wpłynęło to jednak na jego aktywną działalność duszpasterską. W dalszym ciągu zakładał kółka różańcowe, co budziło niezadowolenie władzy.

Wrogie wypowiedzi przeciw komunistom, odmowa podpisania Apelu, występowanie przeciwko kolektywizacji wsi i zakładaniu spółdzielni produkcyjnych oraz prowadzenie bogatej działalności duszpasterskiej skłoniła organy bezpieczeństwa do rozpoczęcia systematycznej inwigilacji. W dniu 18 października 1950 r. założona została przez Posterunek Milicji Obywatelskiej w Urzędowie teczka ewidencyjna 49, której figurantem został Dominik Maj. Wszystkie jego wypowiedzi od tej pory były skrzętnie dokumentowane, przesłuchiwano kilkakrotnie świadków, którzy mogliby w swoich zeznaniach obciążyć go, inwigilowano każdy jego krok. Na podstawie zebranych materiałów, m.in. meldunków, donosów, wywiadów, przeprowadzanych przez milicjantów urzędowskich, ksiądz Maj został zaliczony do II kategorii niebezpiecznych duchownych za rozsiewanie wrogiej propagandy i wrogiego stosunku do obecnej rzeczywistości. W trakcie realizacji przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do tego księdza ustalono również osoby z nim współpracujące, wśród których znaleźli się: Kapica Edward (z Urzędowa), Grudziński Władysław, Klocek Władysław (z Majdanu Moniackiego), Nowak Piotr (z Bobów), Romańska Helena i Bożek Jan (z Kolonii Boby)13. W wywiadach przeprowadzanych na temat ks. Dominika Maja oprócz materiałów, które miały go obciążać jako wroga ludowej władzy zaznaczano zarazem, że wśród ludności cieszy się bardzo dobrą opinią14. W takiej sytuacji bezpieka miała dużo bardziej utrudnioną sytuację, by podjąć działania mające na celu skompromitowanie tego kapłana w oczach lokalnej społeczności.

W celu zastraszenia proboszcza bobowskiego w dniu 14 kwietnia 1951 r. został on przesłuchany w charakterze podejrzanego na okoliczność odbierania przysięgi od mieszkańców wsi Moniaki w trakcie poświęcania tej miejscowości w czerwcu 1950 roku Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Przesłuchanie było ostrzejszą od „rozmów profilaktycznych” formą represji, stosowanych w stosunku do duchownych. Metoda ta polegała na wywieraniu nacisku psychologicznego na wezwanego i groźbach kierowanych pod jego adresem w atmosferze wrogości, a także w brutalnym odnoszeniu się. Przesłuchanie księdza Dominika Maja zostało sporządzone na druku: „Protokół przesłuchania podejrzanego”, który to druk stosowany był w śledztwach. Samo wykorzystywanie tego druku miało na celu wywołanie niepewności, lęku i strachu u osoby przesłuchiwanej. Po ukończonym przesłuchaniu i podpisaniu protokołu oficer śledczy określał wysokość kary, na jaką zasłużył przesłuchiwany, po czym oznajmiał, że kara ta może podejrzanemu zostać darowana pod warunkiem wyrażenia skruchy za popełnione czyny i zobowiązania na piśmie, że już nigdy więcej one się nie powtórzą. Zobowiązanie księdza Maja było wyrazem jego stosunku do władzy komunistycznej. W pierwszym rzędzie stawiał posłuszeństwo wobec Kościoła. Zobowiązanie to było następującej treści: „...jako ksiądz katolicki będę pracował w myśl przepisów kościelnych i w myśl porozumienia pomiędzy państwem a Kościołem, również przyrzekam że na kazaniach nie będę wrogo przeciwko Demokracji Ludowej i ZSRR występował i również nie będę poruszał spraw politycznych”15.

Pomimo podejmowanych przez bezpiekę różnorodnych prób złamania księdza Dominika, to jednak nie ustawał on w pracy duszpasterskiej. Przesłuchania podobne, jakich doświadczył ks. Maj, były stosowane w stosunku do duchowieństwa dla zastraszenia w czasie akcji, m.in. wyborczych, organizowania spółdzielni produkcyjnych, zakazu czytania listów pasterskich16. Po przesłuchaniu ks. Dominika Maja PUBP w Kraśniku w dalszym ciągu prowadziło jego inwigilację.

Rok 1953 przyniósł kolejne ataki przeprowadzane na ludzi Kościoła przy pomocy procesów pokazowych. Największym z nich był proces skierowany przeciwko kurii kieleckiej, na czele której stał bp Czesław Kaczmarek. Jego wypowiedzi demaskujące zamierzenia komunistów w stosunku do Kościoła w Polsce przyczyniły się do podjęcia działań zmierzających do usunięcia niewygodnego biskupa cieszącego się autorytetem. Pokazowemu procesowi towarzyszyła również partyjna propaganda zmierzająca do przygotowania partyjnych aktywistów. W celu ich przygotowania na posiedzeniu plenum Komitetu Powiatowego PZPR w Kraśniku w dniu 3 października 1953 r. wygłoszony został przez towarzysza Fassa, powiatowego sekretarza propagandy, referat w sprawie stosunków między państwem a Kościołem. W dyskusji wygłoszonej po wysłuchaniu referatu pierwszy zabrał głos sekretarz Komitetu Gminnego PZPR w Urzędowie towarzysz Bilinis, który oskarżał o wrogą działalność księdza Dominika Maja i porównywał stosowane przez niego metody do tych, jakimi rzekomo miał kierować się biskup Kaczmarek17.

O ciągłym zainteresowaniu organów bezpieczeństwa księdzem Majem świadczy również fakt założenia w dniu 18 czerwca 1956 r. na wniosek oficera operacyjnego Powiatowej Delegatury ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Kraśniku sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej pod kryptonimem „KRUK”, zarejestrowanej w Wydziale X pod numerem 1263. Podejrzewany był w dalszym ciągu o wrogie ustosunkowanie się do przemian zachodzących w kraju, wykorzystywanie ambony do celów wrogich poprzez szkalowanie ustroju PRL, przyciąganie młodzieży przez organizowanie w świetlicy parafialnej zbiorowego nauczania religii, na których uczestniczyć miał lekarz Komza z Kraśnika, będący byłym aktywistą BCh i PSL. Przeprowadzone rozpoznanie operacyjne wykazało jednak, że ksiądz Maj uprzednio brał dość aktywny udział w nauce religii wśród młodzieży szkolnej, jednak obecnie naucza religii, nie mieszając spraw politycznych oraz nie utrzymując podejrzanych kontaktów. Dlatego też 12 stycznia 1957 r. oficer operacyjny Stanisław Kucharuk wniósł o zakończenie dalszego prowadzenia sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej ks. Dominika Maja i przekazania jej do archiwum. W prowadzonej jednak przez bezpiekę ewidencji ksiądz Maj Dominik pozostał jako ksiądz wrogo ustosunkowany do PRL. Na odstąpienie od prowadzenia sprawy o kryptonimie „KRUK” wpływ miała zmiana polityki w stosunkach państwo–Kościół po dojściu do władzy ekipy Gomułki. Uwolnił on wszystkich biskupów oraz wielu księży. W dniu 30 października 1958 r. ksiądz Dominik Maj otrzymał nominację na proboszcza i dziekana bychawskiego i opuścił Boby. Nie oznaczało to jednak, że bezpieka zrezygnowała z dalszej inwigilacji tego księdza.

Przypisy:

1           „Wiadomości Diecezjalne Lubelskie” nr 10–12/1976 r., s. 164–180; W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską w latach 1939–1945, [w:] Kościół katolicki na ziemiach Polski w czasie II wojny światowej, Warszawa 1978, t. 5, z. 3, s. 263; Ks. St. Mroczek, Ksiądz kanonik Dominik Maj (1908–1976). Duszpasterz dobroci, [w:] Sól naszej ziemi, Lublin 1989, s. 111–116; Ks. K. Gajda, Obozowy Tarsycjusz – Ksiądz Dominik Maj (1908–1976), [w:] W Duchu i Prawdzie. Wybrane sylwetki kościoła lubelskiego (1805–2005), red. ks. Henryk Misztal, Lublin 2005, s. 233–242.

2           Wzmianka dotycząca wrogich wystąpień w 1948 roku przeciwko władzy komunistycznej ks. Dominika Maja znajduje się w pracy M. Piotrowskiego, Pro Fide et Patriae. Stronnictwo Pracy i duchowieństwo Kościoła katolickiego na Lubelszczyźnie po II wojnie światowej, Lublin 2001, s. 152.

3           Z. Kulik, Bł. Stanisław Kostka Starowieyski 1895–1941 działacz Akcji Katolickiej, Sandomierz 2005, s. 197.

4           Tamże, s. 218.

5           Tamże, s. 221.

6           L. Piłat, Metody działania Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie wobec Kościoła katolickiego w latach 1944–1949 w świetle zasobów archiwalnych lubelskiej Delegatury Urzędu Ochrony Państwa, [w:] Aparat ucisku na Lubelszczyźnie w latach 1944–1956 wobec duchowieństwa katolickiego, Warszawa 2000, s. 97.

7           Metody pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa wobec Kościołów i związków wyznaniowych 1945–1989, Warszawa 2004, s. 17.

8           IPN Lu, Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych, sygn. 014/53, t. 2, s. 5.

9           J. Żaryn, Kościół a władza w Polsce (1945–1950), Warszawa 1997, s. 222.

10          H. Konopka, Religia w szkołach Polski Ludowej, Białystok 1997, s. 90.

11          Tamże, s. 91.

12          IPN Lu, Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych, sygn. 014/53, t. 2, s. 49.

13          Tamże, s. 26.

14          Tamże, s. 22.

15          Tamże, s. 76.

16          H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL w walce z Kościołem Katolickim 1944–1990, Warszawa 2000, s. 77.

17          KP PZPR w Kraśniku, sygn. 32, s. 66.

 

 

 

|   Strona główna   |    Powrót   |    Do góry   |