|
||
|
||
Krzysztof Kołodziejczyk
Jan Gruchalski „Sokół” – komunista czy zdrajca?
W okresie II wojny światowej dochodziło do krwawych konfliktów nie tylko pomiędzy podziemiem obozu narodowego a komunistami. Dążenie wszelkimi środkami do przejęcia władzy w Polsce było również przyczyną wewnętrznych konfliktów wśród komunistów. Powojenna propaganda oraz „dziejopisarze” ukrywali te wydarzenia, ich przyczyny, przebieg i skutki, a niektóre osoby biorące w nich udział traktowała jako zdrajców. Celem artykułu jest skonfrontowanie sposobu ukazywania sprawy śmierci Jana Gruchalskiego ps. „Sokół” we wspomnieniach jego komunistycznych współtowarzyszy1 z najnowszymi badaniami historycznymi. Geneza konfliktu Jan Gruchalski ps. „Sokół” w okresie okupacji zaangażował się w powstałą w lipcu 1941 roku Robotniczo-Chłopską Organizację Bojową (RChOB), której głównym inspiratorem był Aleksander Szymański ps. „Ali”. 28 sierpnia uczestniczył w konferencji RChOB, odbywającej się w Kraśniku, w domu Stefanii Biegajowej przy ul. Zaklikowskiej, na której rozpoczęto organizowanie trzyosobowych komitetów gminnych. Gruchalski został wówczas sekretarzem komitetu w Urzędowie2. Organizacja ta miała charakter lokalny3. Na początku 1942 roku RChOB wszedł w skład nowo utworzonej Polskiej Partii Robotniczej. Organizacja PPR-GL w okresie okupacji w powiecie janowskim należała do najsprawniejszych i zarazem najliczniejszych struktur komunistycznej konspiracji w kraju. Do grupy jej czołowych działaczy zaliczani byli: Aleksander Szymański „Ali”, Stanisław Szot „Michał”, Jan Gruchalski „Sokół” i Michał Wójtowicz „Zygmunt”4. Według najnowszych badań historycznych przeprowadzonych przez Piotra Gontarczyka5, a dotyczących między innymi kraśnickich struktur komunistycznych: „od początku swojej działalności kraśnicka PPR-GL stała się terenem rywalizacji dwóch frakcji, z Szymańskim i Gruchalskim na czele. Gruchalski był nominalnie sekretarzem komitetu powiatowego PPR6, jednak od połowy 1942 r. dowodził dodatkowo zorganizowanym przez siebie oddziałem partyzanckim, składającym się z kilku Polaków i kilkunastu Sowietów. To dawało „Sokołowi” przewagę nad zajmującym się głównie działalnością polityczną Szymańskim – „Alim”. Pozycje Gruchalskiego wzmocniło też nawiązywanie kontaktów i zwerbowanie w szeregi PPR kilku okolicznych band rabunkowych. Jedną z nich dowodził Kazimierz Piotrowski „Kazik” z Rzeczycy Księżej, a drugą Wacław Marszałek „Myśliwy”. Wedle dokumentów komunistycznej konspiracji, Piotrowski: „...pił, grabił dwory, a nie chciał bić Niemców, a przyswajał sobie wszelkie akcje, oszukiwał partję i przy [jej] pomocy uzbroił się”7. Kraśnickie szeregi GL nie cieszyły się dobrą opinią wśród swoich mieszkańców, ponieważ zasadnicze ich struktury powstały na bazie grup rabunkowych, tzw. „koguciarzy” 8. Oprócz wymienionych powyżej były to przykładowo grupy: Józefa Liska „Liska”9, Antoniego Palenia „Jastrzębia z Lipy”10. Z ich podległością dowództwu GL bywało różnie. Bandy rabunkowe, na podstawie których próbowali komuniści zbudować swoje ramię zbrojne, długo nie mogły zdecydować się na utratę niezależności. Jednak w związku z tym, że oddziały niepodległościowe likwidowały „koguciarzy”, to bezpieczniej dla nich było związać się z jakąś organizacją. Przynależność do AK bądź NSZ nie była możliwa z uwagi na zdecydowanie negatywne ich nastawienie do „koguciarzy” – zostawała tylko Gwardia Ludowa. Komunistom bardzo zależało na wykazaniu się jak największą liczbą oddziałów partyzanckich, co podyktowane było propagandą „walki czynnej”, dlatego przyjmowali wszelkie bandy rabunkowe do swoich szeregów. Według Gontarczyka najgroźniejszą z grup rabunkowych była grupa przedwojennego kryminalisty Józefa Liska, który we wspomnianym okresie zamordował ok. 20 osób, w tym m.in. pięcioosobową rodzinę młynarza Wójcickiego, gospodarza nazwiskiem Długosz w Trzydniku, rodzinę Olszowych w Łążku, młynarza Rogowskiego z Księżomierzy, a także proboszcza z Rzeczycy Ziemiańskiej. Warto jednak zauważyć, że Tadeusz Szymański, jeden z najbliższych współpracowników „Alego”, w swoich wspomnieniach dużo bardziej pobłażliwie wypowiada się o Lisku, którego banda była mu formalnie podporządkowana od grudnia 1942 r.11, opisując ich w ten oto sposób: „…wielu z nich było zdemoralizowanych »łatwym chlebem« i wcale im się nie uśmiechało podporządkowanie twardej dyscyplinie partyzanckiej”. Zdecydowanie bardziej negatywnie opisywał na przykład, trudniący się również rabunkami, oddział GL Wacława Marszałka, powiązanego z Gruchalskim: „[…] »Myśliwy« nie cieszył się dobrą opinią. Jego grupa działała samowolnie i dopuszczała się kradzieży, na co uskarżała się ludność wiejska. Ponieważ przy tym »Myśliwy« występował jako członek GL, psuło to dobrą opinię naszej organizacji”. Również Gontarczyk przytacza charakterystykę grupy Wacława Marszałka, dokonaną w powojennej relacji przez członka GL Jana Wziętka ps. „Murzyn”12. Przytaczając tę relację Gontarczyk nie podkreślił jednak, że Wziętek sympatyzował z „Alim” i był zabójcą Gruchalskiego, więc czytając te zapiski należy o tym pamiętać: „...we wsi Wola pow. Kraśnik [w 1942 r.] usiłowała zamordować dwóch gospodarzy Tatarę i Ofiarę, lecz ci gospodarze nadążyli się ukryć, to dlatego Marszałek postanowił ich zabudowania spalić, które spłonęły. Na wiosce Owczarnia pow. Puławy do gospodarza po pijanemu wnosili nieuzasadnione pretensje, którego w tym czasie zastrzelili. Rodzina tegoż gospodarza zorganizowała mu pogrzeb. Marszałek wraz ze swymi ludźmi spotkał kondukt pogrzebowy na drodze, który rozpędzieli [rozpędzili], trumnę ze zwłokami rozbili i tak pozostawili. We wsi Grabówka pow. Kraśnik zgwałcili 3 kobiety: nauczycielkę O. [...] – robotnika z majątku żonę i kuzynkę Ł. [...]”. W sierpniu 1942 roku na tereny powiatu janowskiego przybywa, przysłany tu przez kierownictwo PPR, były członek komunistycznych brygad międzynarodowych w Hiszpanii Stefan Kilianowicz vel Grzegorz Korczyński „Grzegorz”, celem zorganizowania oddziału GL i poprowadzenia bardziej aktywnej działalności zbrojnej. Nawiązuje kontakt z Aleksandrem Szymańskim „Alim” i wspólnie z nim rozpoczyna tworzenie zbrojnego oddziału13. Swój oddział zbudował na bazie bandy rabunkowej „Jastrzębia”, zaś sztab utworzył z trzech ludzi: Jana i Edwarda Płowasiów oraz Stefana Staręgowskiego „Stefana”14. Przedstawiona przez Gontarczyka teza istnienia po przybyciu „Grzegorza” dwóch frakcji na terenie powiatu janowskiego rodzi pewne wątpliwości. Jeżeli faktycznie Gruchalski posiadał zaplecze zbrojne w Wacławie Marszałku ps. „Myśliwy”, to Korczyński, powiązany z Szymańskim „Alim”, nie miałby żadnego interesu w odbijaniu, aresztowanego 9 października 1942 r. na prośbę „Myśliwego” – jego brata Edwarda Marszałka ps. „Ksiądz”. Wacław Marszałek „Myśliwy” był wówczas wg Tadeusza Szymańskiego „podwładnym” Korczyńskiego15. Zatem bardziej prawdopodobna jest teza, że zorganizowany przez Gruchalskiego oddział, po przybyciu „Grzegorza” na tereny powiatu janowskiego, podporządkował się Korczyńskiemu. Można jednak przypuszczać, że niewciągnięcie żadnego z ludzi zwerbowanych przez Gruchalskiego, np. Wacława Marszałka, do sztabu zorganizowanego przez Korczyńskiego, nie zaspokoiło ambicji „Sokoła”, który pełnił wówczas funkcję sekretarza powiatowego PPR. Co więcej, można przypuszczać, że stracił on jednocześnie wpływy w nowo utworzonym oddziale, a przecież sam zawdzięczał umocnienie swojej pozycji wciągnięciu w szeregi PPR kilku band rabunkowych. Do bliskich współpracowników Korczyńskiego należeli ponadto Edward Gronczewski „Przepiórka” oraz Jan Wziętek „Murzyn”. W taki oto sposób, w swoich zeznaniach składanych po wojnie, charakteryzuje członków sztabu oddziału im. Tadeusza Kościuszki, jeden z dowódców GL-AL Andrzej Flis „Maksym”, współpracujący z „Grzegorzem”16: „[...] »Lubego« i jego syna »Lutka« Płowasiów, przyprowadził do oddziału »Jastrząb« – Paleń Antoni, o którym słyszałem, że miał opinię złodzieja kieszonkowego i bardzo dobrze żył z Płowasiami. Nawet jeszcze w 1941 r., jak słyszałem, »Jastrząb« i Płowasie »Luby« i »Lutek« ukrywali się razem, z tego »Jastrząb« za kradzieże, co się zaś tyczy Płowasiów, to nie znam powodów ścigania ich przez policję. Stwierdzam jednak, że nie mieli oni nic wspólnego z działalnością polityczną, a w szczególności lewicową, lub chociaż postępową. Dodaję, że ogólna opinia członków AL o »Jastrzębiu« była taka, że jest w oddziale po to, aby coś zrabować i zawieźć do domu. Stale nosił na ręku jeden zegarek, a w kieszeni drugi oraz kilka pierścionków na palcach. Taka sama opinia była o [Edwardzie Gronczewskim] »Przepiórce« i [Janie Wziętku] »Murzynie«”. W wyniku wzmożonej aktywności oddziału pod dowództwem „Grzegorza”, jego działalność zaczęła przynosić katastrofalne skutki w formie brutalnych represji ze strony Niemców. Jego akcje nie przynosiły większego efektu militarnego, a jego podwładni zaczęli rabować i mordować Żydów. Według raportu kontrwywiadu AK, miało w nich zginąć kilkaset osób17: „Ludność terroryzowana akcją pacyfikacyjną współpracuje z Niemcami, donosząc obecnie o wszelkich ruchach bandytów [i] w miarę możliwości pomagając im w schwytaniu.” „Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze” – przyczyny bezpośrednie Wacław Czyżewski i Tadeusz Szymański w swoich wspomnieniach przemilczają główne wydarzenia poprzedzające zamordowanie członków sztabu oddziału „Grzegorza” oraz śmierci „Sokoła” i jego stronników. Według nich cała motywacja, która kierowała „Sokołem”, sprowadzona została do chęci przejęcia kontroli nad oddziałem i zagarnięcia zdobytych kosztowności podczas akcji rozbijania obozu Żydów w Janiszowie. Przemilczają jednak najważniejszy kontekst. Jak już powyżej wspomniano działalność oddziału Korczyńskiego wywołała odwet i represje ze strony Niemców, co potęgowało niechęć mieszkańców okolicznych miejscowości. Dodatkowo niechęć do „Grzegorza” wzmogły rabunki i morderstwa Żydów. Gontarczyk opisuje poprzedzające wydarzenia, opierając się na aktach śledztw prowadzonych na początku lat 50. przeciwko członkom GL – uczestnikom tych wydarzeń. Do tych źródeł podchodzi jednak z należytą ostrożnością. Jednak w konfrontacji z innymi niezależnymi źródłami18 okazuje się, że zasadniczy scenariusz wydarzeń nie budzi większych wątpliwości: „[...] Prawdopodobnie pierwszą ofiarą komunistów w Ludmiłówce był członek GL Jankiel Skrzyl »Kaczor«. W listopadzie 1942 r., kiedy Skrzyl wszedł do domu, w którym przebywał »Grzegorz« i członkowie jego sztabu, Korczyński kazał go zabić. Argumentował przy tym, że jeśli »Kaczor« dostanie się w ręce Niemców, to może zdekonspirować wszystkich znanych mu członków GL. W myśl takiej logiki Korczyński powinien był wydać rozkaz zabicia wszystkich członków swojego oddziału, a także okolicznych mieszkańców. Rozkazu takiego jednak nie wydano. Na razie poprzestano na Skrzylu, którego kilku gwardzistów wyprowadziło ze wsi na skraj lasu i tam zamordowało, rozbijając mu głowę drewnianym kołkiem. W ciągu kilku, kilkunastu dni po wspomnianym zabójstwie z rąk najbliższych współpracowników »Grzegorza« zginęło jeszcze pięciu Żydów, w tym dwie kobiety. Mniej więcej w tym samym czasie, za sprawą ludzi Korczyńskiego, miał się dopełnić los grupy około 30 polskich żołnierzy z kampanii wrześniowej – Żydów, którzy odseparowani przez Niemców od swych towarzyszy – Polaków, zostali uwięzieni w specjalnym obozie w Lublinie przy ulicy Lipowej. Kiedy z niego zbiegli i zgłosili się do walki w partyzantce, mieli zostać wymordowani. Działalność Korczyńskiego budziła niechęć części organizacji GL. Jego akcje nie przynosiły większego efektu militarnego, wywoływały jednak odwet ze strony Niemców. To powodowało straty wśród okolicznej ludności i minimalizowało szanse na przeżycie żydowskich uciekinierów. A na dodatek zaczęli oni padać ofiarą gwardzistów Korczyńskiego. Przywódcą opozycji stał się sekretarz powiatowy PPR Gruchalski »Sokół«, którego popierały m.in. grupa GL »Szymona« (NN) oraz grupy: Miłka »Koguta« i Marszałka »Myśliwego«. Otwarty konflikt między Gruchalskim a Korczyńskim wisiał na włosku. W listopadzie 1942 r. Korczyński zaatakował obóz dla Żydów w Janiszowie. Po zabiciu pilnującego obozu Niemca, Petera Ignara, gwardziści wycofali się, zabierając ze sobą ok. 30–40 młodych Żydów, nadających się do partyzantki i kasę obozową z dużą ilością zabranych wcześniej Żydom pieniędzy i kosztowności. W Ludmiłówce »Grzegorz« zażądał od ukrywających się we wsi i w okolicy Żydów olbrzymiej kwoty 600 tysięcy złotych, która miała być rzekomo przeznaczona na zakup broni dla partyzantów. Następnie Korczyński opuścił wieś z uzbieranymi pieniędzmi, pozostawiając część kosztowności pod opieką gwardzistów ze swojego sztabu. Przed odjazdem zobowiązał ich do dalszego »zbierania« pieniędzy od »Żydów«. Ludzie Korczyńskiego zaczęli więc bezlitośnie grabić ukrywających się nieszczęśników, zamordowano przy tym kolejne kilka osób. Miarka przebrała się prawdopodobnie wtedy, gdy pewnego dnia siostrzenica jednego z gwardzistów (Jana Wziętka) pojawiła się we wsi w ubraniu zaginionej żydowskiej dziewczyny, a bliski współpracownik Korczyńskiego, Stefan Staręgowski »Stefan«, zaczął snuć przed lokalnym komitetem PPR plan usunięcia z okolicy »stanowiących zagrożenie« Żydów [...]”19. W kontekście opisanych powyżej wydarzeń nie może budzić większych wątpliwości fakt, że działalność Korczyńskiego spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem części lokalnych pepeerowców. Sytuację tę wykorzystał Gruchalski ps. „Sokół”, przy którym, jako I sekretarzu komitetu powiatowego PPR, zaczęli skupiać się przeciwnicy „metod” walki „Grzegorza” w osobach: „Szymona”, Aleksandra Miłka „Koguta” i Wacława Marszałka „Myśliwego”. Oni to zdecydowali o likwidacji sztabu oddziału „Grzegorza”. Realizacja tej decyzji pozwoliłaby zarazem Gruchalskiemu odzyskać pełnię wpływów na podległym sobie terenie. O tym, że był człowiekiem egocentrycznym świadczy chociażby to, że chciał niezależnie kierować strukturami powiatowymi20, ale równocześnie umiał wśród współtowarzyszy zdobyć zaufanie. Wacław Czyżewski tak charakteryzował w swoich wspomnieniach osobę Gruchalskigo: „[...] Cieszył się pełnym zaufaniem naszych komórek w terenie i nikomu na myśl by nie przyszło, że niedługo potem przyjdzie na nim wykonać wyrok śmierci... żołnierzom GL! [...]”21. Krwawe porachunki W związku z nieobecnością „Grzegorza” Aleksander Miłek i Jan Gruchalski postanowili rozprawić się najpierw z członkami jego sztabu. W Grabówce w zabudowaniach Gozdurów odnaleźli członków sztabu Korczyńskiego. Udusili powrozami Jana i Edwarda Płowasiów („Lubego” i „Lutka”) oraz Stefana Staręgowskiego „Stefana”, przy okazji niszcząc radiostację „Grzegorza”. Przejęli też zdobyte w Janiszowie, podczas napadów na Żydów, kosztowności. Następnie w domu działaczki komunistycznej Feliksy Wyganowskiej Gruchalski i Miłek zwołali posiedzenie komitetu PPR, na którym to posiedzeniu, jako dowód winy zabitych członków sztabu przedłożyli ubrania, kosztowności i rzeczy osobiste zamordowanych Żydów. Komitet PPR nie tylko zaakceptował postępowanie Miłka i Gruchalskiego wobec członków sztabu GL, lecz także wydał wyrok śmierci na Korczyńskiego. 6 grudnia 1942 r. „Grzegorz” poinformowany o tym fakcie, rozpoczął krwawą zemstę, zabijając na miejscu schwytanych przeciwników oraz wszystkich napotkanych Żydów. Komunistyczni pamiętnikarze oczywiście nie opisują w swoich wspomnieniach krwawej rozprawy z „Gruchalszczykami” i Żydami, a skupiają się wyłącznie na oskarżeniu o skrytobójcze morderstwa, jakich się dopuścił „Sokół” ze współtowarzyszami22. Feliksa Wyganowska po kilku latach w złożonych zeznaniach tak opisywała te wydarzenia: „...do mego mieszkania przyszedł »Grzegorz« wraz z »Maksymem« Flisem, imienia nie znam, oraz Kuciapą Stanisławem, synem Marcina, który stał w sieni. »Grzegorz« polecił mi wydać ukrywających się Żydów. Początkowo twierdziłam, że ich u mnie nie ma, jednak na stanowcze naleganie »Grzegorza« zdecydowałam się ich przyprowadzić do mieszkania. Tu »Grzegorz« kazał im oddać posiadane pieniądze. Wyłożyli na stół monety, walutę zagraniczną oraz pistolet, który im kupiłam. Mnie kazał [Korczyński] przyszykować dla nich jedzenie na 24 godziny, ponieważ zabiera ich od oddziału. Ukrywający się u mnie czterej Żydzi jedzenia nie chcieli przyjąć, twierdząc, że jest im już niepotrzebne, ponieważ zdają sobie sprawę, że idą na śmierć. Grzegorz ich wyprowadził, na ulicy czekali dalsi członkowie grupy »Grzegorza«, którzy Żydów tych wyprowadzili na rozdoły dzieszkowskie. Po pewnym czasie usłyszeliśmy strzały. Jak mi opowiadał mój syn Zbigniew, który chodził oglądać zabitych, to między nimi rozpoznał Miłka i jego żonę. Jak opowiadali mieszkańcy wsi, łącznie tej nocy zabito 18 Żydów, których obdarto z ubrania. Całą furę odzieży zawieziono do zagrody Łojka Jana, w której kwaterował »Grzegorz«. Ubraniami tymi podzielili się uczestnicy zabójstwa. Wiosną 1943 r. psy w dołach dzieszkowskich rozkopały cztery trupy, w których wraz z mężem rozpoznałam ukrywających się Żydów w moim gospodarstwie [...]”23 . O przebiegu kolejnych „czystek” przeprowadzanych przez „Grzegorza” zeznał Jan Wojtaszek: „Oddział pod dowództwem »Grzegorza« udał się do lasu gościeradowskiego, gdzie otoczyliśmy dwa bunkry, które wskazał [Adam Tyzo] „Iwan”, kierownik miejscowej placówki. Jeden z partyzantów, Wasik wszedł do bunkrów i polecił znajdującym się tam Żydom wyjść. Z bunkrów wyszło 9, względnie 10 osób [...]. Krótko z nimi rozmawiał »Grzegorz«, następnie polecił im się rozebrać do bielizny. Korczyński, »Jastrząb« i ja rewidowaliśmy »Perłę« [Perła Flam lub Perła Żurek], lecz nic przy niej nie znaleźliśmy. Do rozebranych kazał »Grzegorz« strzelać. Ja wraz z »Jastrzębiem«, względnie »Przepiórką«, strzelaliśmy do »Perły«. Chciałbym zaznaczyć, że rozebranym kazaliśmy stawać nad wejściem do bunkra tak, że po strzale ciała wpadały do środka, tam też je pozostawiliśmy nie grzebiąc ich. Garderobę z polecenia »Grzegorza« zabrał oddział. Ja wówczas dostałem od »Grzegorza« płaszcz wojskowy, »Iwan« zaś otrzymał buty z cholewami”24. O okrucieństwie „Grzegorza”, ukazywanego we wspomnieniach Szymańskiego i Czyżewskiego niczym bohatera, świadczy również fakt, że nie miał on żadnych zahamowań w swoich metodach. Kiedy zamordował Perłę, „zhańbił jej zwłoki wsadzając kij w przyrodzenie”25. Zarówno grupę „Myśliwego”, jak i „Gruzina”, popierających Gruchalskiego, zlikwidowali Niemcy. Aleksandra Miłka „Koguta” zastrzelili ludzie „Grzegorza” po odczytaniu mu wyroku. W lutym 1943 roku przez ludzi Korczyńskiego został porwany sam Gruchalski i przewieziony został przed oblicze „sądu partyjnego”, w którym zasiadali m.in. Antoni Paleń „Jastrząb”, Michał Iskra, Jan Pachuta i sam Korczyński. Zapytany o przyczynę wymordowania członków sztabu, Gruchalski szczerze opowiedział o rabunkach i zabójstwach, jakich dopuścili się oni na Żydach. Odpowiedź „Sokoła” nie spodobała się członkom „samozwańczego trybunału”. „Sędziowie” wstali od stołu i zaczęli Gruchalskiego masakrować26. Zapewne na tym polegały „przeprowadzone badania”, o których wspomina Tadeusz Szymański, które niezbicie wykazały winę Gruchalskiego27. Wyrok w takiej sytuacji mógł być tylko jeden. Wedle jednego z dowódców GL Andrzeja Flisa „Maksyma”: „[...] w celu wykonania polecenia zabicia Gruchalskiego, Korczyński wyznaczył Pachutę Jana, Wzientka [Wziętka] Jana i prawdopodobnie jeszcze dwóch ludzi, którzy mieli go zabić. [...] Jak wynikało z opowiadań po doprowadzeniu go na miejsce, Pachuta Jan w głowę zadał mu cios szablą, od którego Gruchalski nie upadł na ziemię. Dopiero za drugim ciosem upadł na ziemię. Kiedy Gruchalski leżał na ziemi, wówczas Pachuta kilkoma cięciami szabli odciął mu głowę. Przy opowiadaniu tym wszyscy się śmiali, a Paleń Antoni pochwalił Pachutę, że dobrze zrobił, iż go szablą, gdyż na niego szkoda było kuli”28. W latach 1944–1989 Gruchalski uznawany był za zdrajcę, który skrytobójczo zamordował swoich współtowarzyszy. Najnowsze badania przeprowadzone przez Piotra Gontarczyka ukazały jego postać w innym świetle. Można powiedzieć, że go zrehabilitowały. W ich świetle nie stał się on bohaterem. Był komunistą, takim jak inni. Jednak było go stać na sprzeciwienie się bezwzględnym „czystkom”, jakich dopuszczał się Grzegorz Korczyński „Grzegorz”. Ostatecznie usunięcia Korczyńskiego z tych terenów dokonali Aleksander Szymański „Ali”, Antoni Paleń „Jastrząb”, Stanisław Szot „Kot”, Jan Sławiński „Tyfus”. Wysłali oni do KC PPR list, w którym napisano, iż „Grzegorz” nie prowadzi działań przeciwko Niemcom, jest zupełnie niekompetentny, co doprowadza do poważnych strat w szeregach GL, a także morduje Żydów29. Wojny nie przeżył również przeciwnik polityczny Gruchalskiego, Aleksander Szymański „Ali”, ginąc w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach. Czyżby też był ofiarą czystek partyjnych? Za to przeżył ją główny „bohater” Grzegorz Korczyński, zostając w PRL jednym z najbardziej prominentnych działaczy komunistycznych. Komunistyczni działacze swoje życie początkowo poświęcili „utrwalaniu władzy ludowej”, obecnie zaś nie ustają w „utrwalaniu” także pamięci pokoleń młodych Polaków kierując się zasadami: „Dzieje i wydarzenia zapisane są źródłem mądrości i wychowania dla młodych pokoleń. Nie zapisane zaś – pokrywa mrok zapomnienia i nie stanowią żadnej wartości”30 Warto jednak zauważyć, że ich wspomnienia są selektywne. Czyżby dotykała ich „celowa amnezja”, a może nie chcą pisać o trudnej prawdzie31? Przypisy: 1 T. Szymański, My ze spalonych wsi..., Lublin 1974; W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń..., Warszawa 1964. Zaznaczyć jednak trzeba, że są to wybrane wspomnienia niektórych członków PPR-GL, ponieważ było ich zdecydowanie więcej, opublikowanych ponadto przez: Edwarda Gronczewskiego „Przepiórka”, Mieczysława Moczara „Mietek”, Jana Wyderkowskiego „Grab” oraz Władysława Gomułkę, byłego I sekretarza PPR, który przedstawia historię PPR i GL. 2 W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń..., op. cit., s. 38–40; por. PPR – kronika I 1942 – V 1945, red. M. Malinowski, Warszawa 1962, s. 11–16. 3 M. Turlejska, O wojnie i podziemiu, s. 83–84. Szerzej o organizacjach poprzedzających powstanie PPR patrz: M. Malinowski, Z dziejów powstania PPR, Warszawa 1958. 4 P. Gontarczyk, Z genealogii elit PZPR. Przypadek Stefana Kilianowicza vel Grzegorza Korczyńskiego, „Glaukopis” nr 1 (2003), s. 214. 5 P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy (1941––1944), Wydawnictwo Fronda, Warszawa, 2006, s. 175–176. 6 Sekretarzem komitetu PPR był Jan Gruchalski od maja 1942 do stycznia 1943 roku, a zatem do swojej śmierci. M. J. Chodakiewicz, Accommodation and Resistance…, aneksy s. 60. 7 AAN, AL. 192/xxII-17, k. 116–117. Patrz także notatki Wacławy Marek, AAN, t. Os.7573, k. 16; cyt. za P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 176. 8 AAN, GL 191/XXII-2, k. 3 cyt. za P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 176; por. T. Szymański, My ze spalonych wsi..., op. cit., s. 121. 9 Lisek początkowo nie opowiedział się ani za Gruchalskim ani za Szymańskim; patrz P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 176. 10 Grupa „Jastrzębia” weszła w skład pierwszego oddziału GL im. Tadeusza Kościuszki pod dowództwem Grzegorza Korczyńskiego „Grzegorz”. W. Czyżewski, op. cit., s. 82–83; P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 176. 11 „Formalnie” ponieważ Lisek w dalszym ciągu uprawiał swoje bandyckie procedery. Dopiero na początku czerwca 1943 r. doszło do krwawego przewrotu w grupie „Liska”. Józef Pacyna „Bartosz” zastrzelił „Liska” oraz kilka osób z najbliższego otoczenia, przejmując dowództwo nad grupą (nie zapominajmy, że od kilku miesięcy była ona podporządkowana GL). Prawdopodobnie jeszcze przed likwidacją „Liska” dowództwo objął „Bartosz” (maj 1943 r.), zastępując na tym stanowisku „Lisa”, który dowodził oddziałem z ramienia GL (choć faktycznie nadal bardzo dużo zależało od „Liska”). R. Drabik, Wydarzenia borowskie, mgr, Lublin. 12 P. Gontarczyk, Z genealogii elit PZPR..., op. cit., s. 215. 13 W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń..., op. cit., s. 98–99; T. Szymański, My ze spalonych wsi..., op. cit., s. 80. 14 P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 177. 15 T. Szymański, My ze spalonych wsi..., op. cit., s. 112. 16 Protokół przesłuchania Andrzeja Flisa z 11.06.1950 r., AAN, PG, t. 21/143, podteczka II, k. 17 – cyt. za: P. Gontarczyk, Z genealogii elit PZPR..., op. cit., s. 215–216. 17 AAN, mkr. 423, k. 232; por. M. J. Chodakiewicz, Narodowe Siły Zbrojne..., s. 95 – cyt. za: P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 178. 18 P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 180. 19 Tamże, s. 178–179. 20 W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń..., op. cit., s. 130–131. 21 Tamże, s. 130. 22 Por.: Tamże, s. 122–124; T. Szymański, My ze spalonych wsi..., op. cit., s. 122–124; P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 178–179. 23 Protokół przesłuchania Feliksy Wyganowskiej z 9.02.50 r., AAN, PG, t. 738, k. 68 – cyt. za: P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 180–181. 24 Protokół przesłuchania Jana Wojtaszka z 14.02.50 r., AAN, PG, t. 4/605, k. 112 – cyt. za: P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 181. 25 P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 182. 26 Tamże. 27 T. Szymański, My ze spalonych wsi..., op. cit., s. 124. 28 Protokół przesłuchania Andrzeja Flisa z 10.06.50 r., AAN, PG, t. 21/143, podteczka II, k. 15 – cyt. za: P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 183. 29 P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza..., op. cit., s. 252. 30 W. Czyżewski – „IM”, Barwy życia, Warszawa 1993, s. 3. 31 W najnowszych swoich wspomnieniach nie zdecydowali się na poruszenie sprawy zabójstwa „Sokoła” – T. Szymański, Życie znaczone walką, Warszawa 2002.
|
||
|
||
|