Głos Ziemi Urzędowskiej 2006


Małgorzata Anna Ciosmak

 

Wiadomości historyczne dawne i współczesne

 

Parafia Chełmo

Stare kościoły są jak muzea, wiele w nich zabytków, niekiedy trudnej do przecenienia klasy. Czasami pozostają niezauważalne dla przeciętnego człowieka. Nieatrakcyjne wizualnie są chowane w kąty, w niezbyt eksponowane miejsca. Dawno byłyby wyrzucone, gdyby nie szacunek dla świętej figurki czy obrazu i ich starości. Wreszcie jednak nadchodzi czas, by je ratować i ocalić od zupełnego zniszczenia. Ale takiej pracy w starym kościele potrzebuje prawie wszystko. Czego by nie dotknąć, zawsze trafia się na historię. Miejscem obfitującym w zabytki historyczne jest bardzo stara wieś Chełmo i zabytkowy w niej kościół, który – obok pobliskiego pałacu – jest najstarszą tam budowlą. Na szczególną uwagę zasługuje nie tylko sama budowla, jej zabytkowe wyposażenie, ale także samo miejsce, na którym stoi. Parafia ta jest jedną z najstarszych w okolicy, choć pierwsza wzmianka pochodzi dopiero z 1389 r. Według Jana Długosza znacznie wcześniej murowany kościół na górze Chełmo – miejscu kultu pogańskiego – wybudował komes Piotr Włast, żyjący na przełomie XI i XII w. Nie sposób dokładnie określić, kiedy przeniesiono go na obecne miejsce. Lokalizacja nie była przypadkowa. Nową świątynię, zapewne drewnianą, wybudowano na miejscu dawnego cmentarzyska pogańskiego. Urny ze spalonymi ciałami znajdowano w tym miejscu jeszcze w początkach XX w. Wybierając właśnie to miejsce, chciano je w pewien sposób uświęcić, wykorzystać oddawany mu kult i cześć. Takich przypadków znamy w Polsce więcej. Znacznie pewniejsze informacje o kościele pochodzą z początków XVI w. Była to już wówczas budowla murowana, a opiekę duszpasterską sprawowało jednocześnie aż 3 proboszczów, wikary i prebendarz. Przed 1573 rokiem nastąpiła pierwsza znana przebudowa. Ówczesny właściciel Chełma Jan Leżeński dobudował boczną kaplicę, o czym świadczy zachowany napis na zewnętrznej ścianie muru. W 1616 r. ufundowano w kaplicy ołtarz i odpust św. Anny. Chyba od początku ta część kościoła była przeznaczona na kaplicę grobową rodziny. Do dziś dnia istnieje, mający cechy portretowe, przepiękny nagrobek Leżeńskiego, wykonany z piaskowca, najprawdopodobniej przez jednego z najwybitniejszych twórców polskiego renesansu – Jana Michałowicza z Urzędowa. Pierwotnie usytuowanie nagrobka było inne, na przeciwległej ścianie. Przed stu laty zmieniono jego ustawienie, znacznie go przy tym uszkadzając. Dziś tych uszkodzeń nie widać, bo zostały prowizorycznie ręką miejscowego murarza naprawione. Przed kilkudziesięciu laty nagrobek pomalowano farbą, czyniąc mu tym wielką szkodę. Jest to chyba najcenniejszy zabytek w Chełmie, ale też przewidywane koszty jego renowacji są ogromne – ok. 50 tys. zł. Obok nagrobka wmurowana jest marmurowa tablica z 1636 r., zawierająca łacińskie epitafium wnuczki Leżeńskiego Barbary Brzeskiej. Także i ona wymaga odnowienia. Pod posadzką kaplicy wieczny spoczynek znalazła też rodzina Skórzewskich; wejście do ich grobu odkryto podczas niedawnych prac. W całym kościele było 5 grobów, do których prowadziły wejścia w posadzce, dziś już niewidoczne. Świadectwem tych pochówków były portrety trumienne właścicieli Chełma i okolicznej szlachty, ale zaginęły kilkadziesiąt lat temu, zubażając tym kościół. Przepiękne są ołtarze, wszystkie z XVIII wieku i wszystkie wymagające pilnej renowacji. Z dawnej budowli pozostawiono tylko kaplicę, wybudowaną przez Leżeńskiego (po przebudowie urządzono tu zakrystię) i prezbiterium. Na wprost tej kaplicy powstała dzisiejsza kaplica św. Józefa. Duże zmiany w układzie przestrzennym kościoła przyniosła kolejna przebudowa, jakiej dokonano na przełomie XIX i XX w. Dobudowano dzisiejsze prezbiterium (nadając budowli kształt krzyża), a dawniejsze zamieniono na kruchtę. Prawdopodobnie w dawnym prezbiterium, obok głównego ołtarza, pochowany został wieloletni proboszcz ks. biskup, sufragan łowicki Daniel Korabita Ostrowski, zmarły w 1832 r.

Tekst i fot. Tomasz A. Nowak

 

 

 Chełmo – nagrobek Jana Leżeńskiego z 1573 roku

 

*      *      *

 

Józef Rojewski – stolnik urzędowski

Józef Rojewski herbu Cholewa (ur. ok. 1735 r., zm. 28 maja 1768 r. w Berdyczowie), marszałek lubelski konfederacji barskiej.

Był synem Jana i Teresy z Malińskich. Ojciec (zm. ok. 1760 r.) brał udział w elekcji Stanisława Leszczyńskiego w 1733 r., później pełnił godności podczaszego i stolnika powiatu urzędowskiego w województwie lubelskim. Józef Rojewski odziedziczył niewielkie dobra ziemskie w powiecie lubelskim, był m.in. sędzią kapturowym sejmiku konwokacyjnego w Lublinie w 1764 r. oraz posłem na sejm elekcyjny z województwa lubelskiego w t.r.; podpisał elekcję Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Wiosną 1768 r. aktywnie włączył się w przygotowania powstańcze konfederacji barskiej w województwie lubelskim. 20 kwietnia 1768 r. został w Lublinie powołany na marszałka i doprowadził w krótkim czasie do przejęcia miasta przez siły konfederackie. Już 26 kwietnia konfederaci zostali zmuszeni przez wojska rosyjskie do wycofania się, a Lublin został częściowo spalony w czasie walk. Spalone zostały również dobra Rojewskiego. On sam po opuszczeniu Lublina z powodzeniem werbował wojsko do konfederacji, dowodząc w pewnej chwili kilkusetosobowym oddziałem; po kilku tygodniach w maju 1768 r. w Horodle doszło jednak do wypowiedzenia posłuszeństwa marszałkowi. Rojewski udał się na Podole, gdzie towarzyszył w walce partyzanckiej Kazimierzowi Pułaskiemu. W czasie walk o warowny klasztor w Berdyczowie został ciężko ranny i zmarł po kilku godzinach. W Berdyczowie został pochowany.

Był żonaty. Żona w czasie zajmowania przez Rosjan Lublina została zatrzymana i wywieziona do Warszawy; wypuszczona w maju 1768 r., zmarła w styczniu 1769 r.

Źródło: Wacław Szczygielski, Józef Rojewski, [w:] Polski Słownik Biograficzny, tom XXXI, 1989

 

*      *      *

 

 

Urzędy dworskie

Urzędy dworskie, jak sama nazwa mówi, są ściśle związane z życiem i organizacją dworu królewskiego. Określone urzędy nie istniały w sposób ciągły na dworze, lecz zależały od indywidualnych upodobań władcy. Ogólnie rzecz biorąc, urzędy dworskie dzieliły się na: nadworne i urzędy dworu. Pierwsi należeli do bezpośredniej obsługi króla (urzędnicy stołu królewskiego oraz reprezentanci królewskiego majestatu), drudzy zajmowali się administracją i kierowaniem ludźmi z otoczenia króla. Do obsługi stołu królewskiego należeli: kuchmistrz, stolnik i podstoli, podczaszy i cześnik oraz krajczy. Ten sam zestaw urzędników posiadała i Litwa, powiększony o piwniczego, który w Koronie był niższym funkcjonariuszem dworu. W czasach nowożytnych godności te stały się tytułami honorowymi, lecz ich posiadacze uświetniali swoją obecnością dwór, nie pełniąc na nim żadnych obowiązków. Urzędy te spadły więc w hierarchii poniżej ziemskich. Urzędników dworskich nie obowiązywało prawo o incompatybiliach, toteż każdy z nich posiadał jakieś dygnitarstwo lub urząd ziemski, najczęściej zaś starostwo. Wszystkie urzędy nadworne wywodzą się ze średniowiecza. W okresie rozbicia dzielnicowego posiadał je każdy dwór. Po zjednoczeniu dzielnic na początku XIV w., urzędnicy dworscy stali się ziemskimi. Do drugiej grupy urzędników związanych bezpośrednio z osobą króla, zaliczano chorążego, miecznika, koniuszego i łowczego z tytułem „wielki” – koronny i litewski. Sami widzicie, że dwór królewski był dużym skupiskiem ludzi. Sytuacja ta wymagała więc jakiegoś zarządcy, aby mógł sprawnie funkcjonować. Koordynowaniem działań tego pokaźnego stadka zajmował się marszałek wielki, lecz z powodu ogromu zajęć zastępował go bardzo często podkomorzy. Podkomorzy dzielił swe obowiązki i część z nich przekazywał na niższych urzędników. Byli nimi np.: łożniczy. W późniejszym okresie urząd podkomorzego został prawie całkowicie wyparty przez szambelana. Bardzo specyficzny etat na dworze królewskim posiadał kapelan. Obok funkcji religijnych prowadził on np. zespoły muzyki kościelnej. Do dworu należały również takie osoby, jak woźniczy i lekarze różnych specjalności. Osobny dwór miała królowa z analogicznymi urzędami. Większość królowych była obcego pochodzenia, więc przybywały do Polski ze swoimi dworami. Dwór królowej był odsuwany od spraw politycznych i państwowych. Istniało niepisane prawo zakazujące mieszania się dworu królowej do spraw dworu króla. Często zdarzało się jednak, że królowa łamała to prawo i za jej stawiennictwem ktoś załatwiał swoje prywatne sprawy u króla. Pod specjalnym nadzorem znajdowały się panie dworu, które po jakiejkolwiek próbie wtrącania się w sprawy państwowe były z niego odsyłane. Na czele dworu królowej stał marszałek zwany ochmistrzem. Zarządzał on męską częścią dworu, gdyż jego odpowiednikiem w żeńskich sprawach była ochmistrzyni. Kuchmistrz stał „na czele” królewskiego stołu. Była to bardzo ceniona funkcja ze względu na przynoszące korzyści. Istnieje przekaz, który mówi o tym, że gdy zmarł Piotr Żeroński, kuchmistrz koronny, pretendenci do urzędu porzucili nabożeństwo rezurekcyjne, by protekcją zapewnić sobie otrzymanie powstałego wakatu. Wbrew pozorom kuchmistrz nie musiał umieć gotować, znać się na potrawach ani być kucharzem. Nazwa ta była strasznie myląca, gdyż prawdziwi kucharze również nazywali się kuchmistrzami. Do kuchmistrza – urzędnika należał zarząd kuchnią królewską i bardzo licznym personelem kuchennym, nakryciami przeznaczonymi do osobistego użytku władcy oraz nadzór nad sprzętami kuchennymi. W czasie podróży zajmował się również rozdzielaniem żywności między jej uczestników. Podczas uroczystych uczt wydawanych przez króla, kuchmistrz asystował mu przy stole, zapowiadając podawane potrawy. Stolnik był obok kuchmistrza urzędnikiem stołu królewskiego, zwanym też czasem strukczaszym lub trukczaszym (z niem.). Do jego obowiązków należało nakrycie stołu do uczty, a w czasie jej trwania kierowanie podawaniem potraw. Obok stolnika występował jego zastępca – podstoli, który poprzedzał swego zwierzchnika, niosąc symboliczną laskę, oznakę godności stolnika. Spotkać się możemy z podstolim tylko w okresie książąt dzielnicowych, gdyż w okresie późniejszym okazał się on zbędny. Uczty królewskie nie mogły się obyć bez wina, którego bynajmniej nigdy nie żałowano. Trunkami zajmowali się cześnik i podczaszy. Są to urzędy dworskie wspominane jako jedne z pierwszych, bo już na początku XIII w. Najpierw powołany był cześnik, a potem jako jego zastępca podczaszy. Zadaniem podczaszego było pilnowanie, aby kielich biesiadującego nigdy nie był pusty i do cna nie wysechł. Cześnik natomiast zajmował się tym samym, lecz tylko w stosunku do króla. Jak więc sami widzicie, to podczaszy miał więcej do pracy. W tym momencie dokonała się niesamowita transformacja – zastępca wyszedł przed swojego zwierzchnika i stał się jego zwierzchnikiem (koniec XV w.). Jako samodzielny urzędnik podczaszy dysponował napojami w czasie uczt królewskich, dbał o ich właściwe i odpowiednie w czasie podanie. Wręczał też puchar królowi, skosztowawszy wpierw trunku. Robił to według włoskiego zwyczaju po to, aby pokazać wszystkim biesiadnikom, że wino jest wolne od trucizny. Z czasem podczaszemu powierzono nadzór piwnic królewskich oraz dozór służby zajmującej się tymi sprawami. Poza napojami, podczaszy podawał na stół desery. Był również stróżem przypraw korzennych, które były wtedy towarem luksusowym, a ich ceny były naprawdę wysokie. Krajczy był urzędnikiem stołu królewskiego, który przystępował do działania, kiedy stół był przygotowany przez stolnika. Jak sama nazwa wskazuje zajmował się on podczas uczt krojeniem potraw, próbowaniem ich (czasem czynił to stolnik) i podawaniem ich królowi. Wbrew pozorom, krojenie potraw nie należało do najłatwiejszych zadań, gdyż podstawę uczty stanowiła dziczyzna wnoszona na stół w całych sztukach. Pokrojenie jej wymagało wielkiego kunsztu, zręczności i wprawy. Wszystko odbywało się z niesamowitym ceremoniałem i niesamowicie przedłużało ucztę. Oczekiwanie, aż krajczy wykona swoją pracę zaostrzało biesiadnikom apetyt i chroniło przed przejedzeniem.

Źródło: Internet

 

*      *      *

 

W kalendarium Polskiego Przemysłu Naftowego znajduje się zapis świadczący o znajomości przez Marcina z Urzędowa miejsc występowania i własności ropy naftowej, z podkreśleniem jej cech leczniczych:

XV w.  Wzmianka o polskiej ropie w kronikach Jana Długosza (1415–1480).

XVI w.            Informacje Stefana Falimirza, Hieronima Spiczyńskiego i Marcina Siennika z Urzędowa o leczniczych właściwościach ropy.

XVII w.           Wiadomości o pozyskiwaniu ropy w rejonie Drohobycza i Krosna sporządzone przez Erazma Syxta, Konrada Archiatra, Wojciecha Tylkowskiego i Jana Jonsona.

Źródło: Internet

 

 

|   Strona główna   |    Powrót   |    Do góry   |