Głos Ziemi Urzędowskiej 2006


 

Elżbieta Kuśmiderska

 

Spełniona wola

 

„Nie możemy nic dokończyć w tym życiu, ale możemy zawsze zrobić dobry początek i przekazać innym dobry przykład”

Niewątpliwie dobry początek zrobiła nauczycielka plastyki Szkoły Podstawowej w Urzędowie p. Alfreda z Cieślickich Latos, pisząc artykuł o śp. Józefie Rachwale, zamieszczony w „Głosie Ziemi Urzędowskiej” z 1994 r. Czytając go, poznaliśmy fakty z życia artysty oraz dorobek twórczy ilustrowany zdjęciami niektórych dzieł rzeźbiarza. Kilka lat temu z inicjatywy p. Alfredy zostały zrobione zdjęcia pomników wykonanych przez Józefa Rachwała znajdujących się na urzędowskim cmentarzu oraz na cmentarzach w pobliskich miejscowościach. Dokonał tego p. Lech Dudziński – fotograf, pracownik GOK w Urzędowie.

Należy podkreślić, że p. Alfreda Latos pragnęła, aby urzędowianie uczcili pamięć Józefa Rachwała, fundując zmarłemu artyście pamiątkową tablicę. Mówiła mi o tym przed niespełna dwoma laty, gdy już zmagała się z chorobą. Wychodząc z jej domu, usłyszałam dobitnie brzmiące zdanie: „Proszę pamiętać o Rachwale”. Wówczas przyrzekłam, że nie zapomnę o tym.

Czas mijał, a możliwość realizacji obietnicy oddalała się. Zbliżał się jubileusz 600-lecia, trwały dyskusje o pomniku poświęconym „Wybitnym Synom Ziemi Urzędowskiej”.

Nadszedł 13 lipca 2005 r. pamiętny dla Urzędowa i ostatni dzień życia p. Alfredy. Odeszła od nas zanim rozległy się jubileuszowe dzwony i przeciągłe wycie strażackiej syreny. Licznie zebrani na cmentarzu urzędowianie godnie pożegnali zasłużoną nauczycielkę i oddaną Urzędowowi społecznicę. Nie sądziłam, że wkrótce nadarzy się okazja do spełnienia woli zmarłej.

Oto w październiku 2005 roku moja siostra Marianna Parczyńska oznajmiła, że w związku ze zbliżającym się „Dniem Patrona” w Zespole Szkół im. Orląt Lwowskich w Urzędowie, należałoby uhonorować zasłużonego dla Urzędowa twórcę Pomnika Orląt Lwowskich. Wówczas narodził się pomysł. Nadeszła chwila, aby pamięć rzeźbiarza uczcić tablicą pamiątkową na budynku szkoły lub w jego wnętrzu. Pan dyrektor Andrzej Rolla włączył się do realizacji planu. Wraz z Marianną Parczyńską udali się do p. Zdzisława Latosa, który podjął się zredagowania napisu na tablicę pamiątkową i podał adresy córek J. Rachwała. Następnie został nawiązany kontakt z p. Romanem Surdackim – wykonawcą tablicy. Dostarczyłam siostrze zdjęcia przechowywane przez p. Lecha Dudzińskiego, które posłużyły młodzieży do wykonania wystawy pod hasłem: „Człowiek odszedł, dzieła pozostały”.

Kolejny etap naszych poczynań to wizyta złożona w domu pani Teresy z Rachwałów Pałki. Spotkaliśmy się z miłym przyjęciem i otrzymaliśmy od niej pamiątki rodzinne.

Drugie spotkanie z córkami artysty miało miejsce na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie. Tym razem o zbliżającej się uroczystości rozmawiali z nimi pp. Parczyńscy i p. Irena Sabeł. Wówczas zastało wykonane zdjęcie rodzinne przy grobie Józefa Rachwała. Panie Rachwałówny z przejęciem oczekiwały na dzień 22 listopada 2005 r.

Wkrótce nastąpiły przygotowania do obchodów „Dnia Patrona”. Pani M. Parczyńska opracowała scenariusz na kanwie artykułu p. Alfredy i fragmentów noweli B. Prusa „Antek”. Narracja opierała się na faktach z życia J. Rachwała, zawierała informacje dotyczące dorobku artystycznego rzeźbiarza. Wyrazem hołdu dla artysty był wiersz Słobodnika o Michałach Aniołach z wiosek i miasteczek. Tło muzyczne montażu stanowiło nagranie „Kujawiaka” Henryka Wieniawskiego, lublinianina. Scenografię zaprojektowała Marianna Parczyńska. Rysunki pomników: Józefa Piłsudskiego, Orląt Lwowskich oraz Płaczki wykonał Mirosław Mróz z Moniak, absolwent Zasadniczej Szkoły Rolniczej. Związek Józefa Rachwała z wsią podkreślały motywy ludowe w postaci kolorowych chust z frędzlami na ramionach występujących dziewcząt. Przedwojenna chusta śp. Magdaleny Jagiełło – babci dyr. Andrzeja Rolli zdobiła portret artysty i napis „Józef Rachwał – sercem urzędowianin” Stroje występującej młodzieży miały uświadomić uczestnikom imprezy, że artysta to człowiek wywodzący się stąd, z ziemi urzędowskiej. Z kwiatami na chustach komponowały się złociste i żółte chryzantemy w szarych, glinianych wazonach, zdobiące tablice z pomnikami. Wyrosły one w przydomowym ogródku pani Elżbiety Smolińskiej.

Do występu na podniosłą uroczystość została zaproszona Gabrysia, córka Sławomira Łakomego z Bobów, absolwenta Wieczorowego Technikum Rolniczego dla Dorosłych. Dziewczynka ubrana w regionalny strój zagrała na skrzypcach dwie melodie: ,,Walczyk lubelski” i „Mach”. Kontynuacją ludowego charakteru uroczystości był występ zespołu UMCS z Lublina pod dyrekcją Stanisława Leszczyńskiego, wywodzącego się z Liśnika. Sfinansowali go państwo Irena i Roman Surdaccy, również fundatorzy tablicy ku czci Józefa Rachwała.

Nawiązując do motta artykułu pozwolę sobie na odrobinę refleksji. Nie ulega wątpliwości, że dobry początek zrobił też Antoni Piasecki, dziedzic z Popkowic, realizując hasła pozytywistyczne „pracy u podstaw”. Światły obywatel dostrzegł utalentowane chłopskie dziecko, jakim był Józef Rachwał, i wysłał je do szkół artystycznych. Był jego mecenasem aż do wybuchu I wojny światowej, kiedy to Józef kończył studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Wykształcony artysta wrócił w rodzinne strony, spłacał zaciągnięty dług, ucząc innych, pozostawiając po sobie pomnik i rzeźby nagrobkowe, które wciąż cieszą oko. Możliwe, że nigdy nie dowiedzielibyśmy się o perypetiach życiowych ani o dorobku artystycznym Józefa Rachwała, gdyby nie pani Latos. Nauczycielka plastyki, osoba wrażliwa na piękno, zadbała o sporządzenie dokumentacji dzieł i napisała wspomniany wyżej artykuł. Dała zatem urzędowianom przykład. Trudno było zostać obojętnym wobec jej woli.

 

|   Strona główna   |    Powrót   |    Do góry   |