Głos Ziemi Urzędowskiej 2003


Słowo ks. Aleksandra Bacy na pogrzebie Ojca Kajetana

Ojca Kajetana poznałem bardzo dawno, bo już blisko 50 lat temu. Było to w czasie moich lat kleryckich w Lublinie. Przychodził on do naszego Seminarium Duchownego z konferencjami franciszkańskimi. Byłem wtedy wpatrzony w jego pogodną i na pewno szczęśliwą twarz i zasłuchany w słowa, które płynęły z głębi jego serca.

Po latach dane mi było pracować w jego rodzinnej parafii – w Urzędowie. Były to lata, kiedy mógł jeszcze przybywać w swoje kochane strony małej ojczyzny. Zatrzymywał się wtedy u sióstr zakonnych „Sług Jezusa” przy ulicy Wodnej. Odprawiał msze św. w kościele parafialnym, głosił kazania. W czasie letnich wakacji dużo czasu spędzaliśmy w parafialnym lasku, na piasku, pod pachnącymi modrzewiami. Jakież tam były piękne rozmowy. Ileż mogłem dowiedzieć się od niego. A miał co opowiadać ze względu na swoje przeżycia, zwłaszcza te z czasu wojny i pobytu w obozie koncentracyjnym w Dachau.

Wrócił szczęśliwie do Polski, już jako kapłan zakonny. Święcenia kapłańskie otrzymał po wyjściu z obozu. Miał zostać we Francji, albo w Belgii, odbyć jeszcze studia. Tęsknił jednak za Polską. Przyjechał pociągiem do Kraśnika. Z Kraśnika szedł pieszo do rodzinnego domu. Gdy doszedł do ziemi bęczyńskiej, klęknął i tak serdecznie ją ucałował.

O, wiele razy opowiadałem to parafianom urzędowskim!

Przyszedł czas, że już nie mógł przyjeżdżać do Urzędowa. Czuł się słabo. Lata obozu koncentracyjnego dawały o sobie znać. Prowadziliśmy ze sobą korespondencję.Tłumaczył wiele książek z obcych języków. Przysyłał mi te książki, jak również dużo pięknych przykładów do kazań. Bywał w różnych klasztorach na terenie swojej prowincji zakonnej. Ostatnie lata spędził w Zakroczymiu. Bywałem tam wiele razy. Przez 15 lat byłem referentem diecezjalnym ds. trzeźwości. Mieliśmy najwięcej spotkań ogólnopolskich w Zakroczymiu, w tym znanym Ośrodku Trzeźwości. I wtedy zawsze był czas na spotkanie z Ojcem Kajetanem. Do Zakroczymia wstępowałem zawsze jadąc na wakacyjne urlopy. Musiałem wstępować – te spotkania z Ojcem były dla mnie ucztami duchowymi. Zapamiętałem sobie to, że z wielką miłością wspominał swój domek rodzinny w Bęczynie i swoich kochanych rodziców. Mówił do mnie: „Moja mama miała maleńki kawałek ziemi, w jednej ręce trzymała sierp, a w drugiej różaniec. I potrafiła mnie wykształcić”. Takich rodziców mieli kiedyś Polacy. Takich rodziców miała parafia Urzędów. Wybudowano im pomnik przy Domu Strażaka w Bęczynie. Jak cieszył się z tego pomnika nasz kochany Ojciec Kajetan. W tym pomniku wpisana jest pamięć i o jego rodzicach.

Patrząc dzisiaj na tę trumnę wspaniałego zakonnika, trzeba życzyć naszej ojczyźnie takich katolickich rodzin i takich Polaków, kapłanów i świeckich służących Polsce i kochających Polskę.

 

 

|   Strona główna   |    Powrót   |    Do góry   |