Głos Ziemi Urzędowskiej 2003


Małgorzata Anna Ciosmak

Honorowy pułkownik Polskich Sił Zbrojnych

„Rozpoczął wojnę 17 września 1939 roku jako ochotnik, zakończył w marcu 1949 jako dowódca lubelskiego zgrupowania oddziałów WiN. Major Hieronim Dekutowski »Zapora«. Zrehabilitowany po latach, przez jednych uwielbiany, przez innych wciąż nienawidzony.” Takie są pierwsze zdania jednego z artykułów „Gazety w Lublinie” z dnia 1 października 1994 roku. Tego dnia w uroczystościach związanych z poświęceniem sztandaru „Zapory” w Bełżycach zagrała urzędowska orkiestra Straży Pożarnej.

Major „Zapora” należał do grupy wyjątkowo znienawidzonych przez reżim komunistyczny dowódców zbrojnego polskiego podziemia, wspomina siostra „Zapory” Helena Dekutowska. Liczne artykuły potępiające jego działalność i pozbawiające go zasług były autorstwa odpowiedniej komórki NKWD i polskich komunistów, również pochodzących z Lubelszczyzny. Nie dziwi więc fakt, że w opinii wielu nie była to postać świetlana. Zła opinia łatwo się przyjmuje i zwykle długo krąży po świecie, a osoby już nieżyjące nie mogą się obronić przed tego typu atakami. Jakie to szczęście, że żyjący jeszcze podkomendni „Zapory” zachowali w pamięci wspomnienie o swoim dowódcy. Na tych informacjach i dokumentach, przechowywanych latami z narażeniem życia, mógł się oprzeć niezawisły sąd wolnej Rzeczypospolitej przywracając, prawomocnym wyrokiem uniewinniającym, utraconą godność i zasługi. Wobec tego faktu dziwi więc wyjątkowo negatywna treść listu, jaki skierował z prośbą o wydrukowanie w „Głosie Ziemi Urzędowskiej 2002”

Stefan Rolla, kiedyś uczestnik walk zbrojnego podziemia przeciwko okupantom hitlerowskim. Zamiast podejmowania polemiki z Autorem, pozwalam sobie przedstawić cytaty z rozmów z dawnymi żołnierzami majora „Zapory”, fragmenty listów, a także kopie kilku niezwykle ważnych dokumentów. Niech przemówią one za wyjątkowością postaci Hieronima Kazimierza Dekutowskiego.

Kapitan „Wisła” – Aleksander Głowacki, ostatni zastępca „Zapory” w zgrupowaniu WiN, wspominał: „Miał autorytet. Nie krzyczał na żołnierzy. Wystarczyło jedno głębokie spojrzenie, by milkli najbardziej niesforni. Był wielkim dowódcą, chociaż z duszą harcerza.”

„Miał wiele z Hubala i Ponurego, ale zginął za późno, by przejść do legendy”– opowiadał porucznik Bronisław Jaśkowski „Tułacz”.

Wiesław Jeżewski „Sław” podkreślał: „Szliśmy do »Zapory«, bo nigdy nie opuścił żołnierzy”. Potwierdził to również Konstanty Wójcik „Chińczyk”. Dla niego samego, dla wielu Polaków i urzędowiaków „Zapora” zasługuje na określenie, że jest godny pamięci potomnych, bo oddał życie dla ratowania Polski przed zaborcami i kolaborantami, podobnie jak twórcy i uczestnicy powstań narodowych. Kiedy nadeszły czasy aresztowań za przynależność do AK, nawet po ujawnieniu lub wstąpieniu do wojska gen. Berlinga, kiedy zamek w Lublinie nie był w stanie pomieścić „karłów reakcji”, byli partyzanci szukali opieki u „Zapory”. „Jak większość patriotów – napisał w liście Konstanty Wójcik – »Zapora« uważał ZSRR za okupanta i jako dowódca miał obowiązek osłaniać swoich żołnierzy. Prowadził działalność o charakterze samoobronnym.”

Izabella Kochanowska, łączniczka oddziału „Zapory”, i Kazimiera Sowińska wspominają: „Po przesłuchaniach w więzieniu śledczym nie mógł stać, ani mówić. Nieludzko oszpeconego, rannego, na egzekucję powiesili w worku u sufitu sali straceń. Strzelali do niego tak długo, aż spadł razem z workiem. Tak zakończył pełne poświęceń, krótkie życie, bohater narodowy. O tym, co było dalej, milczą oprawcy i archiwa.”

Sąd Wojewódzki w Warszawie IV Wydział Karny przy Al. Solidarności 127 na wniosek Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej postanowieniem z dnia 23 maja 1994 r. po rozpoznaniu sprawy Hieronima Dekutowskiego i innych skazanych za przestępstwa z art. 86 par. 1 kk i innych, postanowił unieważnić wyrok Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie wydany dnia 15 listopada 1946 r., zmieniony następnie postanowieniem Sądu Najwyższego wydanym w dniu 4 lutego 1949 r., uznając, że wymienieni (w tym Hieronim Dekutowski) prowadzili działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. W uzasadnieniu do postanowienia napisano między innymi:

„Walkę prowadzoną przeciwko ówczesnym władzom trzeba by uznać za niecelową, gdyby traktować ją jako bezpośrednie dążenie do odzyskania niepodległości. Realizacja tego celu była wówczas niemożliwa. Tę samą walkę trzeba jednak uznać za celową i potrzebną, jeżeli stanowiła formę oporu przeciwko masowym represjom, skierowanym przeciwko żołnierzom AK i ludności cywilnej. Represje takie miały miejsce w całej Polsce, a na Lubelszczyźnie występowały w szczególnie brutalnych formach. Na tym obszarze już w ostatniej dekadzie lipca 1944 r. aresztowano dowództwo i żołnierzy 3. i 8. dywizji AK, tj. około 2500 ludzi. Aresztowanych umieszczono w obozach odosobnienia razem z volksdeutschami. Później mordowano ich lub wywożono na tereny ZSRR. Jednocześnie prowadzono »przeczesywania« wsi dokonując masowych aresztowań. Terror ten nasilał się w późniejszym okresie, np. w 1946 r. w czasie przygotowywania referendum aresztowano ponad 36 000 osób, a pozbawiono życia około 800 ludzi (Maria Turlejska Te pokolenia żałobami czarne, s. 48–50).

W tej sytuacji żołnierze AK działający później w organizacji WiN byli zmuszani do przeciwstawiania się zbrojnie masowej eksterminacji, poprzez walkę zarówno z od-działami NKWD, jak i wspierającymi je formacjami polskimi, tj. milicją, UB i tzw. Wojskami Wewnętrznymi. Była to walka potrzebna i celowa, polegająca na odbijaniu jeńców lub zapobieganiu morderstwom i aresztowaniom. Sąd Najwyższy określa to obecnie w swoim orzecznictwie jako prawo do »zbiorowej obrony koniecznej«. Nie ulega wątpliwości, że właśnie taki charakter miały działania oddziału »Zapory«. Wynika to jednoznacznie z zeznań świadków przesłuchanych 23 maja 1944 r.: Stanisława Wnuka, Izabelli Kochanowskiej, Kazimierza Frankiewicza (k.11–14 akt sądowych).

Ułatwiano ukrywanie się osobom zagrożonym aresztowaniem i odpierano bezpośrednie ataki na żołnierzy podziemia. Ochraniano również ludność cywilną przed pospolitymi przestępcami (zeznania S. Wnuka, I. Kochanowskiej, M. Pawełczaka i S. Ruska). Działania oddziału »Zapory« są również w pełni usprawiedliwione z punktu widzenia politycznego.”

Po śmierci rząd Rzeczypospolitej Polskiej na wychodźstwie przyznał Hieronimowi Dekutowskiemu ps. „Zapora” Srebrny Krzyż Virtuti Militari, najwyższe odznaczenie wojskowe w Polsce.

W 50. rocznicę napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę, 1 września 1989 roku, Dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej poz.1 nadano MAJOROWI Hieronimowi Kazimierzowi Dekutowskiemu honorowy stopień oficerski PUŁKOWNIKA POLSKICH SIŁ ZBROJNYCH.

 

|   Strona główna   |    Powrót   |    Do góry   |