Głos Ziemi Urzędowskiej 2002


Stefan Rolla

Przemówienie na odsłonięcie Pomnika Wdzięczności Rodzicom

  

Liczy się tylko praca i wykształcenie

Kiedy po wojnie dokończyłem studia inżynierskie (1947 r.), rozpocząłem pracę w Ministerstwie Komunikacji. Dzięki znajomości języków obcych (angielskiego, francuskiego, niemieckiego, rosyjskiego), którą nabyłem między innymi na studiach w Paryżu, brałem udział w wielu konferencjach zagranicznych, byłem członkiem licznych organizacji międzynarodowych, a dzięki temu wiele podróżowałem.

Podczas częstych spotkań z kolegami inżynierami drogowymi z innych państw zdarzały się dyskusje przy piwie czy winie. Dawały mi one wiele do zrozumienia:

– w Anglii nie wiedziano, że polscy lotnicy bronili Londynu,

– we Włoszech Monte Cassino w powszechnej świadomości oznacza klasztor i wielką bitwę, ale nie heroizm Polaków, o którym się nie mówi,

– we Francji nikt nie słyszał o Samosierze, ani o tym, że Józef Poniatowski był marszałkiem Francji pod wodzą Napoleona, mówi się zaś powszechnie: „pijany jak Polak” (ivre comme le Polonais),

– w Austrii nikt nie wie, że Sobieski uratował Wiedeń.

Pytano mnie natomiast: ile wynosi nasz dochód narodowy (PKB na głowę), ile mamy samochodów, ile autostrad, jaki procent stanowią ludzie wykształceni. Kiedy podawałem im liczby, zwieszali smutnie głowę i mówili: „Biedni jesteście!”

Kiedy mówiłem, że mieliśmy Kopernika, Chopina, Skłodowską-Curie, Niemcy twierdzili, że Kopernik był Niemcem, a Francuzi – że Chopin i Curie – Francuzami.

Przekonałem się wtedy, że narody ocenia się tylko według efektów ich pracy (wyrażonych poprzez dochód narodowy) i poziomu wykształcenia (określonego przez procent ludzi wykształconych oraz liczbę noblistów nauki).

 

Wielkopolska dała nam przykład

W latach osiemdziesiątych emitowano w telewizji serial Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy, przedstawiający dzieje Wielkopolski pod okupacją prusko-niemiecką. Wielkopolska nie wywoływała powstań, jak Polska Kongresowa, powstań, które zawsze kończyły się klęską i zaostrzeniem reżimu okupanta. Dbała natomiast o szkoły, oświatę Polaków, budowała gospodarkę i własny przemysł (zakłady Cegielskiego). Kiedy zaś wywołała powstanie w 1918 r. – było to powstanie zwycięskie.

W filmie tym urzekła mnie postać generała Chłapowskiego – ziemianina. Najpierw oficer armii napoleońskiej, później generał w Powstaniu Listopadowym, ale przede wszystkim gospodarz. Pojechał do Anglii, gdzie nauczył się orać pługiem żelaznym, przywiózł go do Polski i nauczył rolników wielkopolskich pracy z tym narzędziem. Przy tym wszystkim wspomagał Cegielskiego w produkcji maszyn rolniczych.

Z tego wspaniałego filmu płynie nauka: „Pług jest ważniejszy niż karabin”.

 

Teraz inaczej patrzę na naszą konspirację okupacyjną

W świetle tych doświadczeń inaczej patrzę na naszą konspirację urzędowską. Zajęliśmy się tylko karabinem, a zapomnieliśmy o pługu. Zamiast uczyć, kształcić młodzież, daliśmy jej broń do ręki, którą częściej kierowano w stronę Polaków niż w stronę okupanta. Osobiście poczytuję sobie za błąd, że nie zająłem się kształceniem w zakresie gimnazjalnym. Mogłem przecież uczyć wszystkiego! Było nas na Bęczynie tylu wykształconych (Jan Szociński, Franciszek Surdacki, Stanisław Surdacki, Stefan Rolla, Teodora Turkowska, Konstanty Wójcik), że mogliśmy przygotować młodych do matury!

I to byłby większy pożytek dla kraju niż nasze fajerwerki z bronią w ręku!

 

Rodzice najważniejsi

W kształceniu dzieci wiejskich decydującą rolę odgrywają rodzice. Bez ich zezwolenia, bez ich wsparcia dziecko wiejskie nie ma szans. Poznałem to dobrze sam w mojej rodzinie.

Dlatego zafascynował mnie w dzieciństwie Stanisław Gozdalski, pchający co miesiąc drewnianą taczkę z prowiantem 43 km do Janowa Lubelskiego, dla syna kształcącego się w gimnazjum. Opisałem jego dzieje w „Głosie Ziemi Urzędowskiej” (1993).

 

Kapucyn Kajetan (Stanisław Ambrożkiewicz)

Rocznik 1914, prawie sąsiad. Rodzice bezrolni, zarabiający u ludzi. Jednak po szkole powszechnej wysłano go do gimnazjum w Łomży, prowadzonego przez kapucynów. Najpierw razem pasaliśmy krowy. A potem, w wakacje gimnazjalne, z jednym jajkiem i kromką chleba, na jagodach w lesie Stach recytował mi Iliadę Homera po grecku, a ja odpowiadałem poezją Owidiusza Ars amandi po łacinie. W latach 1936–1938 przebywałem zawsze latem na obozie saperskim na Wiśle, naprzeciw Zakroczymia, gdzie uczył się brat Kajetan. Ponieważ spędzałem z nim dużo czasu, koledzy w wojsku przezywali mnie „kapucyn”.

W 1940 r. Niemcy wywieźli brata Kajetana do obozu koncentracyjnego w Dachau. Ja nauczyłem się niemieckiego tylko po to, aby matce pisać listy do Kajetana i odczytywać te nadesłane przez niego. Kajetan przeżył obóz z mocno nadwerężonym zdrowiem, ale zachował wspaniały umysł. Przetłumaczył 13 książek z łaciny, języka włoskiego, niemieckiego i holenderskiego. Zostały one wydane m.in. przez Księgarnię św. Wojciecha. Pracując i mieszkając w Warszawie dość często odwiedzałem ojca Kajetana. Wiele dyskutowaliśmy na temat naszego ukochanego Bęczyna i byliśmy z niego dumni.

Ojciec Kajetan wysunął projekt uczczenia bohaterskich rodziców Bęczyna pomnikiem, co wyraził artykułem w „Głosie Ziemi Urzędowskiej” (1997) pt. O pomnik bohaterskich rodziców.

Poparłem jego inicjatywę artykułem Bohaterscy rodzice z Bęczyna w „Głosie Ziemi Urzędowskiej” (1998). Przedstawiłem tam nazwiska 4 kandydatów do umieszczenia na pomniku: Stanisława Gozdalskiego, Mariannę Ambrożkiewicz, Marcina Gozdalskiego i Mikołaja Szocińskiego. Żałuję, że z powodu braku informacji nie mogłem zaprezentować rodziców księdza Edwarda Gajewskiego (męczennika Dachau).

Z żalem stwierdzam, że nikt nie podjął trudu przedstawienia bohaterskich rodziców z innych przedmieść Urzędowa. Natomiast ja w „Głosie Ziemi Urzędowskiej” (1999) opisałem życie Józefa Budy – zegarmistrza, jubilera-samouka, również bohaterskiego Ojca.

 

Komitet Budowy Pomnika

W lipcu 1999 r. powstał Komitet Budowy Pomnika, który wykonał bardzo ważną „czarną robotę”: opracował projekt, zebrał pieniądze, wybudował pomnik i zorganizował uroczystość odsłonięcia. W tym miejscu jeszcze raz chcę podkreślić aktywność ojca Kajetana. Wspierał nas modlitwą i Słowem Bożym wyrażanym listownie lub telefonicznie. Dzięki jego akcji promocyjnej do kasy Komitetu wpłynęło ok. 40% składek od osób nie pochodzących z Urzędowa.

 

Kiedy pomnik już stoi

Marzy mi się opracowanie biografii wykształconych Bęczynian. Chciałbym, by była to praca zbiorowa. Ktoś musi ją tylko zorganizować i poprowadzić.

Zbudowaliśmy pomnik u progu XXI w. bez szabli, karabinu, ale z pługiem i książką. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie podobnie.

Pomnik ten powinien stale przypominać, że tylko ci rodzice zasługują na najwyższy szacunek i cześć, którzy są gotowi poświęcić wiele trudu dla zapewnienia swym dzieciom wykształcenia.

 

Fot. 1. Pomnik „Bohaterskim Rodzicom...” odsłonięty na Bęczynie w Urzędowie. Fot. M. Ciosmak

 

 

|   Strona główna   |    Powrót   |    Do góry   |