|
||
|
||
POCHODZĘ Z URZĘDOWA Anna Wnuk Ze smyczkiem i batutą w herbie.Życiowa droga Stefana Rachonia3 sierpnia ubiegłego roku w wieku 95 lat zmarł Stefan Rachoń, artysta wywodzący się z naszego regionu. Informacje o jego nagłej śmierci pojawiły się jednocześnie w serwisach informacyjnych wszystkich polskich środków masowego przekazu: Internecie, telewizji, prasie i oczywiście radiu, z którym związał większość swojego zawodowego życia. Był osobą znaną szerokim kręgom publiczności muzycznej w Polsce, oraz za granicą. Lubiany i podziwiany, zawsze spotykał się z niezwykłym szacunkiem. Na zasłużoną popularność odpowiadał skromnością i wielką kulturą bycia. Wiadomość o jego śmierci poruszyła wielu ludzi i sprawiła, że przypomniano i doceniono jego wielki talent muzyczny i ogromny zawodowy dorobek. A wszystko zaczęło się tu, na ziemi urzędowskiej... Według ksiąg metrykalnych parafii rzymsko-katolickiej w Popkowicach, Stefan Rachoń urodził się 4 stycznia 1906 r. w Ostrowie w gminie Urzędów. Rodzicami jego byli Andrzej Rachoń i Marianna z Feledynów, zaś rodzicami chrzestnymi – Stefan Feledyn, szewc z Ostrowa, i Agnieszka Zemło. Jego dziadek Dominik był w młodości fornalem w majątku ostrowskim. Według rodzinnych relacji prawdopodobnie dzięki wygraniu dużej sumy rubli na loterii w Lublinie zakupił gospodarstwo rolne w Ostrowie (ok. 24 ha ziemi). Majątek przekazał synowi Andrzejowi. Następca nie miał jednak zamiłowania do gospodarowania. Był stelmachem, a oprócz tego zajmował się muzykowaniem. Miał swoją kapelę, w której sam grał na skrzypcach. Jako znany w okolicy muzykant grał często na wiejskich weselach, w kościele, a także uczył gry na skrzypcach w Kraśniku. Stefan od najmłodszych lat podsłuchiwał i podglądał grę ojca, i jak sam mówił w wywiadzie z lat sześćdziesiątych, „tak to w nim zostało”. Stefan był dziewiątym dzieckiem w rodzinie. Miał dwóch braci i sześć sióstr. W związku z tym, że rodzina była liczna dwie starsze córki, Stanisława i Bronisława, wyjechały w celach zarobkowych do Stanów Zjednoczonych. Dom rodzinny Rachoniów znajdował się naprzeciwko szkoły w Ostrowie. W 1911 r. Andrzej Rachoń sprzedał gospodarstwo i przeniósł się z rodziną do Lublina. Kupił jednopiętrową kamienicę przy ulicy Chełmskiej 3, w dzielnicy Bronowice. Oprócz Rachoniów zamieszkały w niej trzy rodziny lokatorskie. Ojciec dbał o wykształcenie dzieci. Nie zaniedbywał też ich edukacji muzycznej. Uczył gry na skrzypcach w domu i zabierał na koncerty. Po jednym z nich w Towarzystwie Muzycznym przy ulicy Kapucyńskiej 7 w Lublinie mały Stefan powziął poważne postanowienie, że chce zostać skrzypkiem. Taką decyzję rodzice potraktowali poważnie i wkrótce zapisali go do Szkoły Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Lublinie. Klasę skrzypiec prowadził wówczas doskonały lubelski pedagog Wacław Grudziński, który dostrzegając nie tylko zamiłowanie, ale i wybitne zdolności ucznia otoczył go wyjątkową opieką. Stefan uczył się dość dobrze. Ćwiczył też bardzo dużo w domu, a gdy w kamienicy było zimno, sadowił się na piecu, by mimo chłodu móc grać dalej. Klasę skrzypiec ukończył z odznaczeniem. Jako młodziutki muzyk zatrudnił się w sześcioosobowej orkiestrze grającej na projekcjach filmów niemych w lubelskim kinie „Corso”. Jak wspominał Rachoń, sala kinowa miała wspaniałą akustykę, więc granie sprawiało dużą przyjemność. Wiele osób przychodziło właśnie po to, by posłuchać dobrej muzyki. Po zakończeniu wieczornej pracy w kinie, Rachoń najczęściej wsiadał do dorożki zaprzyjaźnionego dryndziarza i jechał do domu na ulicę Chełmską. Atmosferę tych czasów przypomina piękny utwór pt. Fiakier, wykonywany przez Barbarę Muszyńską przy akompaniamencie orkiestry Stefana Rachonia. Z chwilą udźwiękowienia filmów zespół grający w kinie rozwiązano, a Stefan został zaangażowany na stanowisko pierwszego skrzypka do Orkiestry Towarzystwa Filharmonicznego w Lublinie, którą mimo wielkich trudności utworzyli Wojciech Dłutowski – pedagog, skrzypek i dyrygent, oraz Faustyn Kulczycki. W tym czasie Rachoń założył razem z altowiolistą Iwanowem kwartet smyczkowy. Koncertowali w Lublinie i na terenie województwa. W 1929 r. Stefan postanowił nadal kształcić się i rozwijać swój talent muzyczny. Zdał egzamin konkursowy do warszawskiego konserwatorium, a następnie do Wyższej Szkoły Muzycznej. Przed komisją wykazał się swymi umiejętnościami w grze na skrzypcach i na fortepianie. Jako 23-letni młodzieniec podjął naukę w klasie skrzypiec i kształcił się pod kierunkiem takich profesorów, jak: Józef Jarzębski – skrzypek, Irena Dubiska – zasłużona skrzypaczka, a następnie Grzegorz Fitelberg – dyrygent. Był też laureatem konkursu skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego. Mimo wielu zajęć nadal znajdował czas na zaspokojenie swojej pasji kinowej i spędzał wieczory w warszawskich kinach grając jako taper. W 1933 r. Rachoń ukończył konserwatorium i do wybuchu wojny prowadził rozrywkowy zespół instrumentalny. Często występował też w lokalach gastronomicznych. W Polskim Radiu zadebiutował w programie pt. Kącik Młodych Talentów w 1930 r., wykonując koncert z Orkiestrą Filharmonii Warszawskiej. W tym samym roku otrzymał też propozycję utworzenia radiowej orkiestry rozrywkowej. Była to trzecia, obok Orkiestry Symfonicznej G. Fitelberga oraz Orkiestry Tanecznej pod batutą Z. Górzyńskiego, przedwojenna orkiestra Polskiego Radia. Na antenie radiowej Rachoń grał na skrzypcach i dyrygował, tworząc audycję pt. Tysiąc taktów muzyki. W latach trzydziestych koncertował też za granicą: w Paryżu, Berlinie, Pradze, Brnie i Bratysławie. Po wybuchu wojny Stefan Rachoń walczył w 36 Pułku Legii Akademickiej. W obliczu szybkiego natarcia wroga jego jednostka wycofała się w kierunku Lublina. W dniu 9 września 1939 r. jako łącznik dowódcy pułku jechał rowerem do Dowództwa Okręgu Korpusu numer II mieszczącego się na Placu Litewskim. W tym czasie miało miejsce najcięższe bombardowanie Lublina. Podmuch powietrza rzucił Stefana na ścianę budynku, powodując tylko ogólne potłuczenie. Życie ocalił. W czasie okupacji przebywał w Warszawie i grał w lokalach gastronomicznych czy kawiarniach. Należał do Tajnej Orkiestry Polskiego Radia. Tą konspiracyjną komórką kierował Edmund Rudnicki, a dyrygentami byli: Olgierd Straszyński i Stanisław Nawrót. Mieli tajną radiostację, w której przygotowywali nagrania. Mieściła się ona w budynku zajmowanym przez niemiecką żandarmerię. Nagrywano na płyty pieśni patriotyczne, muzykę polską, przemówienia, które przygotowywano na okres odzyskania niepodległości. W dwunastoosobowej orkiestrze obok Rachonia grali inni utalentowani muzycy, m.in. Tadeusz Słowakiewicz – lublinianin zamordowany później w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Gdy w Warszawie wybuchło powstanie Rachoń brał w nim czynny udział. W wywiadzie z 1974 r. wspominał, jak skrzypce uratowały mu wówczas życie. Wieziony do obozu w Pruszkowie, uciekł po drodze z transportu niemieckiego za Koluszkami w Słotwinach. Szybko jednak został złapany i zaprowadzony do oficera niemieckiego. Niemiec okazał się melomanem, bo gdy zobaczył przed sobą młodego człowieka ze skrzypcami kazał mu grać. Stefan nieomylnie wybrał Pieśń Solveigi Edvarda Griega. Wiedział, że Niemcy są sentymentalni. Oficer nie tylko kazał skrzypka wypuścić, ale pozwolił mu udać się w dalszą drogę na służbowej lokomotywie. Z Powstania Warszawskiego wywiózł Rachoń tylko skrzypce, dzięki którym zarabiał na życie do końca okupacji. W 1944 r. przedostał się do Krakowa i współpracował z Orkiestrą Generalnej Guberni. Stamtąd przyjechał do wyzwolonego Lublina. Założył niewielki pięcioosobowy zespół, składający się z miejscowych muzyków. Grali w „Pszczółce”, uruchomionej w sierpniu 1944 r. radiostacji Polskiego Radia w Lublinie. W 1945 r. razem ze swoimi muzykami przeniósł się do stolicy. Miał zorganizować siedmioosobową orkiestrę radiową. Zespół w szybkim tempie powiększył się do 70 osób. Muzycy, którzy wrócili z frontu i obozów, z ogromnym zapałem przystępowali do pracy. Koncertowali w studiu radiowym „na żywo”. Zarówno orkiestra, jak i soliści występowali wprost przed mikrofonem. Ale z czasem radio „uzbrajało się w technikę”, więc zaczęli dokonywać nagrań. Stefan Rachoń, założyciel i dyrektor orkiestry radiowej, późniejszej Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji, dyrygował nią aż do 1980 r. Kiedy odszedł na emeryturę skończyła się w polskiej kulturze pewna epoka – muzyki eleganckiej, przyjaznej ludziom i na najwyższym profesjonalnym poziomie. Rachoń dokonał około dziesięciu tysięcy nagrań muzyki symfonicznej, operowej, operetkowej i rozrywkowej. Uwielbiali go widzowie i artyści. Towarzyszył solistom w nagraniach płytowych i koncertach estradowych w kra-ju i za granicą. Był laureatem wielu nagród, wśród których znalazły się: Złoty Mikrofon, nagroda Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych za popularyzację muzyki rozrywkowej, Nagroda Artystyczna Polskiej Estrady „Prometeusz” oraz Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności radiowej, który otrzymał od prezydenta RP w grudniu 2000 r. Po wojnie Stefan zamieszkał na stałe w Warszawie. Pochłonięty pracą zawodową dużo pracował. Wyjeżdżał też na koncerty poza stolicę do innych miast i zagranicę. Cenił jednak także życie rodzinne. Pierwszą żoną Rachonia była pochodząca z Lublina Hanna Czaplicka. Po jej śmierci pojął za żonę śpiewaczkę operową Barbarę Nieman, z którą szedł przez życie czterdzieści lat. Stefan Rachoń został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyły tłumy ludzi: rodzina, przyjaciele, znajomi i oczywiście wielbiciele jego muzyki. Odszedł ktoś, kto za życia był już legendą. Czy będąc u szczytu kariery zawodowej pamiętał nasz rodak o stronach rodzinnych? Raczej tak, ponieważ dużo łączyło go z tymi stronami. Otóż w Lublinie miał dużą część rodziny i grób rodziców na cmentarzu przy ulicy Lipowej. Ojciec zmarł w ok-resie międzywojennym. Po jego śmierci Stefan pomagał matce finansowo. Był jej ukochanym dzieckiem, o którym zawsze mówiła ze łzami w oczach. Wspomnienia z dzieciństwa, wieku młodzieńczego przeniósł w dorosłe życie. Uzdolnionym muzycznie krewnym i znajomym z Lubelszczyzny zawsze służył pomocą. Anegdotycznie mówiło się w rodzinie, że każdy Rachoń musiał grać: na instrumencie, czy na loterii. Karol Rachoń, brat Stefana był zawodowym wojskowym. W okresie międzywojennym grał w orkiestrze wojskowej na klarnecie. Zginął podczas II wojny światowej. Antoni Rachoń, drugi brat, zmarł w Lublinie w podeszłym wieku. Z siostrami też pozostawał Stefan w zażyłych stosunkach. Czasami odwiedzał Lublin, a do końca życia utrzymywał z krewnymi częsty kontakt telefoniczny. Miejsce, w którym się urodził też nosił w swoim sercu. W wywiadach radiowych, prasowych i telewizyjnych nie taił, że pochodzi „z takiej wsi Ostrów” w Lubelskiem. Klimat stron rodzinnych i domu towarzyszył mu przez całe życie. Wspaniale rzeźbił w drewnie, a wyniósł tę pasję z dzieciństwa. Wiadomo też, że przyjeżdżał dwukrotnie do Ostrowa w latach sześćdziesiątych. Był w szkole i na miejscu, gdzie stał jego dom rodzinny, rozmawiał z mieszkańcami wsi. Mimo, że wyjechał z Ostrowa w dzieciństwie, tu wciąż żyje pamięć o nim i może tutaj przetrwa najdłużej... Pragnę przekazać serdeczne podziękowania za udzielenie cennych informacji potrzebnych do napisania tego artykułu, Panu Edwardowi Rachoniowi z Lublina. Stefan Rachoń pozostał w jego pamięci nie tylko jako wspaniały muzyk, ale przede wszystkim pamiętający o rodzinie stryj i człowiek obdarzony ogromnym poczuciem humoru. Wspomnienia polskich artystów o Stefanie Rachoniu będą stanowić temat kolejnego artykułu. Rodzina Rachoniów z Ostrowa Józef Rachoń, ż. Marianna ze Śmiałków z Dzierzkowic | Dominik Rachoń (ur. ok. l834 r.)
/
\ Andrzej Stanisław ur. ok. 1859 r. ur. ok. 1879 r.
| Józefa, Stanisława, Bronisława, Antoni, Karol, Eleonora, Zofia, ?, Stefan Bibliografia: Błaszczyk L.T., Dyrygenci polscy i obcy działający w XIX i XX wieku, Kraków 1964. Litwiński S., Polski Mantovani, „Ruch Muzyczny” nr 20 (1987), s. 24–25. Tenże, Ambasador spod Kraśnika – Lubelskie lata Stefana Rachonia, „Dziennik Wschodni”, Lublin, 21.02.1997. Marczyński J., Człowiek-orkiestra, „Rzeczpospolita” nr 3 (2001), s. 8. Rawik J., Urodzony dla muzyki, „Trybuna”, aneks nr 163. Świąder J., Lubelski rodowód. Rozmowa ze Stefanem Rachoniem, „Dziennik Lubelski” nr 50 (1993), s. 6. Wolański R., Leksykon polskiej muzyki, Warszawa 1995, s. 172. Fot. 1. Stefan Rachoń w gronie profesorów i kolegów muzyków Fot. 2. Stefan Rachoń i Violetta Villas po występie w Lublinie
|
||
|
||
|