Głos Ziemi Urzędowskiej 2002


Jan L. Kochanowski

„Uprawa”

 W roku 1940 powstała samorzutnie cywilna organizacja konspiracyjna wspierająca najpierw ZWZ, a następnie AK. Początkowo nie miała nawet nazwy, a kryptonim „Uprawa” nadał jej dopiero Rząd RP w Londynie. Na przełomie lat 1942/1943 działalność organizacji obejmowała już cały obszar Generalnej Guberni. Natomiast dopiero w roku 1943 rozkaz specjalny Komendy Głównej AK do komendantów okręgów i obszarów określił zasady współdziałania struktur terenowych AK z „Uprawą”. Ze względów konspiracyjnych zmieniła ona swoją nazwę na „Tarczę”, a przed samym wkroczeniem Armii Czerwonej na tereny na zachód od Wisły, na „Opiekę”. Na marginesie należy dodać, że druga nazwa przyjęła się właściwie tylko w południowej części GG, gdzie nota bene powstały pierwsze zręby organizacyjne „Uprawy” – „Tarczy”.

Uczestnikami organizacji byli głównie ziemianie, a dokładniej biorąc właściciele i dzierżawcy majątków ziemskich oraz pewna liczba właścicieli zakładów przemysłowych*. Szacuje się, że „Uprawa” skupiała co najmniej 90% ziemian w granicach GG, z których znaczna część należała równolegle do ZWZ/AK. Pewna, niewielka liczba ziemian nie współpracowała z „Uprawą” ze względów politycznych i była powiązana z takimi organizacjami niepodległościowymi, jak NOW (Narodowa Organizacja Wojskowa) i NSZ (Narodowe Siły Zbrojne), gdzie zapewne nie mniej ofiarnie uczestniczyła we wspieraniu działań niepodległościowych. Nieliczni na terenie GG ziemianie pochodzenia niemieckiego, utożsamiając się z okupantem, przyjęli obywatelstwo niemieckie, aczkolwiek i w tym względzie były chlubne wyjątki. Zdarzały się też odosobnione przypadki ziemian-Polaków, którzy stronili od działalności konspiracyjnej w jakiejkolwiek formie. Przykładowo pisał o tym Michał Żółtowski w Tarczy Rolanda.

Struktura organizacyjna „Uprawy” obejmowała kierownictwo w Warszawie, które sprawował jednoosobowo Roman Lasocki ps. „Prezes”, oraz przedstawicieli okręgowych działających na obszarach odpowiadających zasadniczo okręgom AK. Roman Lasocki utrzymywał kontakty z KG AK przez wyznaczonego do współpracy szefa Oddziału IV KG AK (Kwatermistrzostwo) płk. dypl. Zygmunta Makowskiego ps. „Denhoff”. Przedstawiciele okręgów współdziałali z komendantami okręgów AK, natomiast wyznaczeni przez przedstawicieli okręgowych przedstawiciele terenowi, w liczbie 6–10 na okręg, współdziałali z komendantami inspektoratów i obwodów AK. Przedstawiciele terenowi kontaktowali się bezpośrednio z ziemianami uczestniczącymi w „Uprawie” w majątkach przydzielonych przez przedstawiciela okręgowego. Wszystkich uczestników „Uprawy” obowiązywała przysięga, tzw. „system trójkowy”. Polegał on na tym, że jeden uczestnik mógł kontaktować się najwyżej z dwoma kolejnymi. O skuteczności konspiracyjnej świadczy fakt, że, „Uprawa” jako taka nigdy nie została rozpracowana, nie tylko przez Gestapo, ale również przez NKWD, SMIERSZ i rodzimą „Bezpiekę”.

Działalność „Uprawy” kończyła się ze zrozumiałych względów w momencie wkroczenia Armii Czerwonej. Na terenach na zachód od Wisły zbiegło się to z rozwiązaniem AK 19 stycznia 1945 r. Przytoczona wyżej struktura organizacyjna wynikała nie tylko z dość luźnego podporządkowania ZWZ/AK, ale również z faktu, że „Uprawa” nie była organizacją kierowaną centralnie, a funkcja pełniona przez Romana Lasockiego miała charakter raczej nominalny. Natomiast zakres działań ziemian-uczestników „Uprawy” wynikał przede wszystkim z potrzeb komend terenowych AK. Ustalenia w tym zakresie zapadały najczęściej na szczeblu okręgów AK.

Twórcami koncepcji i pierwszych zrębów organizacyjnych „Uprawy” byli Karol Tarnowski ps. „Leliwa” i Leon Krzeczunowicz ps. „Roland”. Oni to bowiem w roku 1941 po konsultacjach z płk. Borem-Komorowskim – podówczas komendantem Okręgu ZWZ w Krakowie, zwrócili się do Romana Lasockiego o przyjęcie kierownictwa „Uprawy” i jego zgodę otrzymali.

Nie oznacza to jednak, że wykonywanie zadań objętych zakresem działań „Uprawy” ziemianie rozpoczęli dopiero od roku 1941. Wszak już we wrześniu 1939 r. dwory szły z pomocą uchodźcom najpierw z zachodu, a później ze wschodu. Zaraz po wkroczeniu Niemców ukrywały oficerów, którzy uniknęli niewoli i pomagały przedzierającym się na Węgry. Dwory podjęły akcję „wojennych chrzestnych matek” (były nimi ziemianki). Polegała ona na systematycznym wysyłaniu paczek żywnościowych i listów tym oficerom w offlagach, którzy nie mogli otrzymywać ich od swoich rodzin. W pierwszych latach okupacji do podopiecznych dworów dochodzili wysiedleńcy z zachodu i rodziny wojskowych, a później ukrywający się przed aresztowaniem lub wywózką na przymusowe roboty do Niemiec. Należy dodać, że wszyscy ukrywający się mieli we dworach zapewniony nie tylko dach nad głową i wyżywienie, ale również najczęściej fikcyjne zatrudnienie, chroniące od wywózki na roboty. Później dochodzili do tego Żydzi, rekonwalescenci z obozów i więzień oraz coraz częściej chorzy, ranni i urlopowani partyzanci. W miarę powstawania oddziałów leśnych AK, rozwijała się szeroko pojęta współpraca, a przede wszystkim zaopatrywanie w żywność, obrok dla koni i w miarę potrzeby podwody. W części dworów było organizowane tajne nauczanie, kursy sanitarne oraz punkty gromadzenia leków i środków opatrunkowych. Były również działania o charakterze bardziej lokalnym, jak przykładowo pomoc krakowskim profesorom, akcja „Dzieci Zamojszczyzny” i wiele innych.

Wymienione działania dwory prowadziły z własnej inicjatywy zanim „Uprawa” powstała i ugruntowała się na całym obszarze GG. Nastąpiło to pod koniec roku 1942, a formalnie zasady współdziałania z armią podziemną zostały uregulowane rozkazem specjalnym KG AK dopiero na początku roku 1943. Tak więc powstanie „Uprawy” stanowiło jedynie swojego rodzaju instytucjonalizację prowadzonych już przez dwory działań. Jedynym nowym elementem było uporządkowanie trybu finansowego wspierania podziemia przez ziemian, poprzez wprowadzenie płatnego regularnie opodatkowania na rzecz AK. Powstał wówczas system najczęściej kwartalnych zbiórek i przekazywania zebranych kwot upoważnionym osobom na szczeblu okręgów AK. Z relacji uczestników wynika, że wysokość tego opodatkowania była różna. Według jednych wynosiła 2 zł miesięcznie od hektara użytków rolnych i 1 zł od obszarów leśnych, według innych równowartość 1% całej produkcji rolnej i leśnej. Sądzę, że nie było jednolitych stawek w skali GG, że były one zmienne i ustalane okresowo na szczeblu okręgów. Podobnie było zresztą z samym zakresem działalności „Uprawy”. Relacje uczestników na ten temat nie zupełnie się pokrywają, jedni podają kilka, inni kilkanaście jej rodzajów. Wynika to zapewne z zakresu działań, które poszczególne dwory podejmowały. W latach 1944–1945 do zakresu „Uprawy” dochodziły różne przedsięwzięcia związane z przygotowaniami do akcji „Burza”. Jak wiemy wypadki potoczyły się niestety tak, że mogły być one zrealizowane tylko fragmentarycznie. Przykładowo, na wypadek działań wojennych, przygotowano w terenie miejsca na kwaterę główną AK, przy czym w rachubę wchodziły tylko dwory (jednym z nich były Ciechanki Lachertów w Lubelskiem). Ostatnim wielkim akordem działań, i już tylko na terenach na zachód od Wisły, było przyjęcie przez dwory tysięcy warszawiaków po upadku Powstania Warszawskiego.

Pod koniec okupacji „Uprawa” nawiązała kontakt i w jakimś stopniu współdziałała również z cywilnymi władzami podziemnymi, jednak nie przybrało to określonych ram organizacyjnych.

Na temat „Uprawy” istnieje niewiele materiałów w czasopiśmiennictwie i dostępnych archiwaliach. Znajduje ona również jedynie fragmentaryczne odzwierciedlenie w książkowych wspomnieniach niektórych ziemian. Najwięcej materiałów zawiera książka Michała Żółtowskiego pt. Tarcza Rolanda, Wyd. „Znak”, Kraków 1989 r. („Roland” to jeden z konspiracyjnych pseudonimów Leona Krzeczunowicza). Tematem tej książki jest głównie jego jakże szeroka, skuteczna i pełna poświęceń działalność konspiracyjna w Krakowskiem, zakończona śmiercią w katowni Gestapo. W licznych książkowych wspomnieniach zarówno dowódców, jak i szeregowych żołnierzy AK, można znaleźć wiele ciepłych słów o szeroko pojętej pomocy udzielanej oddziałom leśnym AK przez dwory. Nie są one jednak zwykle utożsamiane z działalnością „Uprawy”. Brak natomiast monograficznego opracowania traktującego o całokształcie działalności omawianej tu organizacji i podsumowania wkładu ziemian w cywilny odcinek frontu walki z okupantem. Na tle mnogości publikacji, zwłaszcza z obszaru tematycznego działań zbrojnych AK, gdzie nawet niewielkie oddziały leśne posiadają swoje obszerne monografie, może dziwić fakt, że „Uprawa” skupiająca wraz z rodzinami wiele tysięcy uczestników, dotychczas nie znalazła w literaturze stosownego odzwierciedlenia. Polskie ziemiaństwo jest tego godne, nie tylko z uwagi na wymiar materialnego wkładu, wszechstronności i powszechności działań, ale również z uwagi na ofiarność sięgającą niekiedy nawet ofiar krwi i życia. Tymczasem w dzisiejszym społeczeństwie wiedza o „Uprawie” praktycznie nie istnieje, a przykładowo w najnowszej encyklopedii PWN brak nawet jej hasła. Szkoda, bo niestety pokutują jeszcze gdzieniegdzie reminescencje peerelowskiej propagandy zarzucającej ziemiaństwu nie tylko bierność w sprawach niepodległościowych, lecz wręcz współpracę z okupantem.

„Uprawa” była podporządkowana Oddziałowi IV KG AK, czyli kwatermistrzostwu, i w rzeczywistości swoją działalnością w znacznym stopniu uzupełniała, a nawet zastępowała jego działania. Tymczasem kwatermistrzostwo (obecnie logistyka), mimo ogromnej roli we wszystkich armiach świata, nigdy nie miało nie tylko dobrej, ale praktycznie żadnej ogólnodostępnej literatury. W rezultacie jego niezaprzeczalne zasługi znane są wąskiemu gronu wtajemniczonych. Może dlatego taki sam los spotyka obecnie „Uprawę”?

Uczestnicy „Uprawy” ginęli z rąk okupanta podobnie jak członkowie AK i innych organizacji niepodległościowych. Nie doszło jednak nigdy do wprowadzenia do „Uprawy” tzw. „wtyczek” i rozpracowania jej struktur, jak to miało miejsce gdzie indziej. Widocznie pozornie luźna, lecz konsekwentna jej struktura organizacyjna oraz głęboka świadomość, odpowiedzialność i patriotyzm uczestników stanowiły rękojmię skutecznej konspiracji.

Posłużę się przykładem mojego rodzinnego gniazda – Łopiennika w Lubelskiem. Już na początku okupacji, mimo że byliśmy z siostrą jeszcze dziećmi, to w sprawach walki z okupantem mieliśmy oczy otwarte na to, co się wokół dzieje. Później sami uczestniczyliśmy w konspiracji, zdając sobie doskonale sprawę, jak daleko jest w nią od roku 1939 zaangażowany nasz ojciec. Niemniej o tym, jaką funkcję pełnił w AK dowiedzieliśmy się z jego zaświadczenia o ujawnieniu się w 1945 r. „Jerzy Kochanowski, ochotnik 1918–1920, ps. »Maciej« w akcji »Burza« był kwatermistrzem na Obwód Lublin tzw. II Rzutu AK-WSOP (Wojskowej Służby Ochrony Powstania)”. O działalności „Uprawy” dowiedzieliśmy się po zakończeniu wojny, natomiast o tym, że ojciec w tej organizacji uczestniczył i był zapewne jej przedstawicielem terenowym, uświadomiliśmy sobie dopiero w 1996 r. z treści listu Stefana Dembego opublikowanego w „Biuletynie Ziemiańskim PTZ” nr 2/6, który napisał co następuje: „Wincenty Jankowski i Józef Ubogorski (właściciel majątku i rządca – przyp. aut.) zamordowani 22.02.1944 r. w majątku Józwów koło Bychawy przez bandę AL »Cienia« (»Przepiórki«) nie byli członkami AK, oczywiście sympatyzując i udzielając wsparcia AK, natomiast mój wuj (W. Jankowski) był członkiem »Uprawy« i łożył duże sumy i pomoc rzeczową za pośrednictwem pana Kochanowskiego z majątku Łopiennik”.

Dopiero po ponad półwieczu stał się dla nas oczywisty powód częstych podczas okupacji wyjazdów ojca w teren.

 

*W Generalnej Guberni okupanci pozostawili większość majątków ziemskich w rękach dotychczasowych właścicieli. Pod zarząd władz okupacyjnych tzw. „Liegenschaft Gut” przeszły natomiast majątki opuszczone i zaniedbane. W trakcie okupacji dotyczyło to również majątków, których właściciele ginęli z rąk okupanta, byli więzieni, a nawet tylko aresztowani. Takimi majątkami zarządzali „Treuhänderzy” – najczęściej Niemcy lub Volksdeutsche. Nadzór nad majątkami ziemskimi w rękach Polaków sprawowali z ramienia władz okupacyjnych „Landwirte” podlegli na szczeblu dystryktu „Kreislandwirtowi”. Sprowadzał się on głównie do bezwzględnego i nie uwzględniającego możliwości gospodarstw, egzekwowania kontyngentów, tj. przymusowych dostaw zboża, roślin okopowych, nierogacizny, bydła, mleka i innych produktów. Pod zarządem władz okupacyjnych były wszystkie większe zakłady przemysłowe, w tym i przemysłu rolno-spożywczego.

 

 

|   Strona główna   |    Powrót   |    Do góry   |